Buenos Aires: Święta z dala od domu

Czas czytania: 3 minutCztery lata temu wysiadłam z autobusu relacji Mendoza – Buenos Aires. Stolica Argentyny przywitała mnie upałem i zaduchem przynależnym latu, które akurat było w rozkwicie. Za sobą miałam dwa miesiące podróży, przed sobą święta z dala od domu. Wokół mnie przechadzały się kobiety w zwiewnych sukienkach i mężczyźni z krótkich spodenkach. Na wystawach mieniły się bombkami choinki, a gdzieniegdzie, w gorącu bijącym z nieba, przechadzał się ulicą święty Mikołaj. Czytaj dalej Buenos Aires: Święta z dala od domu

Argentyna – część 4: Mendoza, wino, góry i Brad Pitt

Czas czytania: 6 minutDo Mendozy, pierwszego większego miasta po sześciu tygodniach spędzonych w górach i niewielkich, patagońskich miasteczkach, dotarłam po dwóch dniach jazdy. Od San Martin de los Andes, ostatniego przystanku w Patagonii, dzieliło mnie ponad 1100 kilometrów. Klimat drastycznie się zmienił. Mendoza przywitała mnie upałem. Czytaj dalej Argentyna – część 4: Mendoza, wino, góry i Brad Pitt

Argentyna – część 3: Z El Bolsón do San Martín de los Andes, czyli pożegnanie z Patagonią

Czas czytania: 7 minutW drugiej części opowieści o podróży przez Patagonię pisałam o chilijskim cudzie natury, czyli Torres del Paine, położonym tuż przy El Calafate lodowcu Perito Moreno i szczytach wokół El Chaltén. Dziś będzie o leżącym blisko 1300 kilometrów dalej hippisowskim miasteczku, górskim kurorcie Bariloche i jednej z piękniejszych tras Patagonii, która wiedzie szlakiem siedmiu lazurowych jezior oraz o San Martín de los Andes, gdzie po wizycie na wulkanie, można zjeść lody z cukierni „Mamusia”. Czytaj dalej Argentyna – część 3: Z El Bolsón do San Martín de los Andes, czyli pożegnanie z Patagonią

Jak polubiłam jeździć stopem, czyli o ludziach poznanych w podróży, argentyńskich bohater(k)ach i polskim dinozaurze

Czas czytania: 5 minutNajtrudniej było za pierwszym razem. Siedziałam z kawą w ręce i czytałam poradnik autostopowicza. Nie podróżuj tak sama. Deszcz nie jest Twoim przyjacielem. Miej pod ręką gaz. Popatrzyłam na spływające po szybie krople deszczu i pomyślałam o gazie, prezencie od przyjaciółki, który zostawiłam kilkadziesiąt kilometrów dalej. Trudno – pomyślałam – jeśli się nie uda, wrócę autobusem. Włożyłam pelerynę przeciwdeszczową i wyszłam na drogę. Z nieba spływały na ziemię potoki deszczu. Czytaj dalej Jak polubiłam jeździć stopem, czyli o ludziach poznanych w podróży, argentyńskich bohater(k)ach i polskim dinozaurze

Argentyna – część 2: Przez Chile do Argentyny, czyli wieże Torres del Paine, lodowiec Perito Moreno i szczyty wokół El Chaltén

Czas czytania: 7 minutOstatnio pisałam o położonych nad oceanem Półwyspie Valdes i Ziemi Ognistej. Tym razem będzie więc o patagońskich górach: chilijskim cudzie natury, czyli Torres del Paine, położonym tuż przy El Calafate lodowcu Perito Moreno i szczytach wokół El Chaltén. Czytaj dalej Argentyna – część 2: Przez Chile do Argentyny, czyli wieże Torres del Paine, lodowiec Perito Moreno i szczyty wokół El Chaltén

Argentyna – część 1: Półwysep Valdes i Ziemia Ognista, czyli o wielorybach i bobrach

Czas czytania: 8 minutW Argentynie pierwszy raz byłam w 2004 roku z Kingą, przyjaciółką, z którą wcześniej kilka miesięcy pracowałam w Barcelonie, żeby zarobić na ten wyjazd. Do Buenos Aires przypłynęłyśmy promem z Urugwaju. W stolicy włóczyłyśmy się po mieście, słuchając tanga i marząc o podróży na południe kraju. Do Argentyny przyleciałam ponownie 13 lat później. Moim celem była Patagonia. Tym razem przyjechałam sama. Czytaj dalej Argentyna – część 1: Półwysep Valdes i Ziemia Ognista, czyli o wielorybach i bobrach

Ushuaia. Jaganki, Jaganie i anarchiści

Czas czytania: 7 minutW holu przywitał mnie wysoki, postawny mężczyzna, z burzą czarnych loków na głowie i wesołym spojrzeniem. Gdy wyszłam z hali przylotów stał oparty o jeden ze sklepików tego niewielkiego lotniska ubrany w gruby, beżowy sweter. W Argentynie zaczynało się lato, ale w Ushuaia temperatury rzadko pozwalały zdjąć z siebie ciepłe ubranie. Czytaj dalej Ushuaia. Jaganki, Jaganie i anarchiści