Argentyna – część 3: Z El Bolsón do San Martín de los Andes, czyli pożegnanie z Patagonią

Czas czytania: 7 minutW drugiej części opowieści o podróży przez Patagonię pisałam o chilijskim cudzie natury, czyli Torres del Paine, położonym tuż przy El Calafate lodowcu Perito Moreno i szczytach wokół El Chaltén. Dziś będzie o leżącym blisko 1300 kilometrów dalej hippisowskim miasteczku, górskim kurorcie Bariloche i jednej z piękniejszych tras Patagonii, która wiedzie szlakiem siedmiu lazurowych jezior oraz o San Martín de los Andes, gdzie po wizycie na wulkanie, można zjeść lody z cukierni „Mamusia”. Czytaj dalej Argentyna – część 3: Z El Bolsón do San Martín de los Andes, czyli pożegnanie z Patagonią

O byciu w drodze, czyli jak pokochać chodzenie

Czas czytania: 4 minutDeszcz dopadł nas na samym początku tej drogi. Wbiegłyśmy do niewielkiego sklepu. Kupiłyśmy krakersy i sery, i zjadłyśmy je na drugie śniadanie. A potem sięgnęłyśmy po worki na śmieci i owinęłyśmy nimi plecaki. Sklepikarz pożegnał się z nami dziarskim “Bon Caminho”. Ruszyłyśmy w drogę. Szłyśmy szlakiem Caminho da Costa, ale nigdzie nie było widać wybrzeża. Czytaj dalej O byciu w drodze, czyli jak pokochać chodzenie

Jak polubiłam jeździć stopem, czyli o ludziach poznanych w podróży, argentyńskich bohater(k)ach i polskim dinozaurze

Czas czytania: 5 minutNajtrudniej było za pierwszym razem. Siedziałam z kawą w ręce i czytałam poradnik autostopowicza. Nie podróżuj tak sama. Deszcz nie jest Twoim przyjacielem. Miej pod ręką gaz. Popatrzyłam na spływające po szybie krople deszczu i pomyślałam o gazie, prezencie od przyjaciółki, który zostawiłam kilkadziesiąt kilometrów dalej. Trudno – pomyślałam – jeśli się nie uda, wrócę autobusem. Włożyłam pelerynę przeciwdeszczową i wyszłam na drogę. Z nieba spływały na ziemię potoki deszczu. Czytaj dalej Jak polubiłam jeździć stopem, czyli o ludziach poznanych w podróży, argentyńskich bohater(k)ach i polskim dinozaurze

USA – część 3: Z Nevady przez Arizonę, Utah i Colorado

Czas czytania: 7 minutJechałyśmy wzdłuż pustyni, mijając ogromne niezamieszkałe przestrzenie, które oszałamiają swoją wielkością i niedostępnością. Wkrótce zapadł zmrok, a my podążałyśmy drogą numer 160 w stronę Nevady. Wokół nas była ciemność, a w tej ciemności majaczyło pasmo górskie Spring Mountains. Wjechałyśmy na przełęcz. W dole ukazało nam się morze świateł. Las Vegas, miasto położone pośrodku pustyni lśniło. Czytaj dalej USA – część 3: Z Nevady przez Arizonę, Utah i Colorado

Argentyna – część 2: Przez Chile do Argentyny, czyli wieże Torres del Paine, lodowiec Perito Moreno i szczyty wokół El Chaltén

Czas czytania: 7 minutOstatnio pisałam o położonych nad oceanem Półwyspie Valdes i Ziemi Ognistej. Tym razem będzie więc o patagońskich górach: chilijskim cudzie natury, czyli Torres del Paine, położonym tuż przy El Calafate lodowcu Perito Moreno i szczytach wokół El Chaltén. Czytaj dalej Argentyna – część 2: Przez Chile do Argentyny, czyli wieże Torres del Paine, lodowiec Perito Moreno i szczyty wokół El Chaltén

Argentyna – część 1: Półwysep Valdes i Ziemia Ognista, czyli o wielorybach i bobrach

Czas czytania: 8 minutW Argentynie pierwszy raz byłam w 2004 roku z Kingą, przyjaciółką, z którą wcześniej kilka miesięcy pracowałam w Barcelonie, żeby zarobić na ten wyjazd. Do Buenos Aires przypłynęłyśmy promem z Urugwaju. W stolicy włóczyłyśmy się po mieście, słuchając tanga i marząc o podróży na południe kraju. Do Argentyny przyleciałam ponownie 13 lat później. Moim celem była Patagonia. Tym razem przyjechałam sama. Czytaj dalej Argentyna – część 1: Półwysep Valdes i Ziemia Ognista, czyli o wielorybach i bobrach

Ushuaia. Jaganki, Jaganie i anarchiści

Czas czytania: 7 minutW holu przywitał mnie wysoki, postawny mężczyzna, z burzą czarnych loków na głowie i wesołym spojrzeniem. Gdy wyszłam z hali przylotów stał oparty o jeden ze sklepików tego niewielkiego lotniska ubrany w gruby, beżowy sweter. W Argentynie zaczynało się lato, ale w Ushuaia temperatury rzadko pozwalały zdjąć z siebie ciepłe ubranie. Czytaj dalej Ushuaia. Jaganki, Jaganie i anarchiści