Buenos Aires: Święta z dala od domu

Czas czytania: 3 minutCztery lata temu wysiadłam z autobusu relacji Mendoza – Buenos Aires. Stolica Argentyny przywitała mnie upałem i zaduchem przynależnym latu, które akurat było w rozkwicie. Za sobą miałam dwa miesiące podróży, przed sobą święta z dala od domu. Wokół mnie przechadzały się kobiety w zwiewnych sukienkach i mężczyźni z krótkich spodenkach. Na wystawach mieniły się bombkami choinki, a gdzieniegdzie, w gorącu bijącym z nieba, przechadzał się ulicą święty Mikołaj. Czytaj dalej Buenos Aires: Święta z dala od domu

Wiking, który niesie nadzieję, czyli o Fridtjofie Nansenie

Czas czytania: 6 minutKilka lat temu przeczytałam „Białe” Ilony Wiśniewskiej i przepadłam. Mam tak, że jeśli jakiś temat mnie zaciekawi pochłaniam wszystko, co wpadnie mi w ręce – w tym wypadku były to głównie książki o wyprawach polarnych, więc dosyć szybko oswoiłam się z nazwiskiem Nansen.
Wśród wszystkich tych szalonych osób, które chciały dostać się na północny biegun on wyróżniał się wiarą w naukę i szacunkiem do ludów, które umieją przetrwać w arktycznym klimacie. Był jeszcze jeden szczegół w jego biografii, który przykuł moją uwagę.
Fridtjof Nansen – naukowiec i polarnik, poświęcił część swego życia na pomoc uchodźcom. Otrzymał za to Pokojową Nagrodę Nobla, a potem całą kwotę z nagrody przeznaczył na cele charytatywne.
To jedna z moich ulubionych męskich postaci historycznych, dlatego najnowszy wpis poświęcam właśnie jemu!
Czytaj dalej Wiking, który niesie nadzieję, czyli o Fridtjofie Nansenie

Jezioro Szkoderskie – historia pewnej ucieczki

Czas czytania: 5 minutJezioro Szkoderskie odwiedziliśmy w czasie naszej wakacyjnej podróży. Minęliśmy przejście graniczne w Hani i Hotit i wjechaliśmy ponownie do Czarnogóry. Wkrótce zachwyciły nas widoki przypominające wschodnio-azjatyckie krajobrazy.
Zatrzymaliśmy się niedaleko Virpazar na kempingu prowadzonym przez wspaniałą rodzinę. Zjechaliśmy kawałek wybrzeża, kąpaliśmy się w jeziorze, obserwowaliśmy przez lornetkę pelikany, a na wieczór wypłynęliśmy łódką oglądać z bliska przyrodniczą perłę Czarnogóry.
Po powrocie przypomniałam sobie książkę o Albanii, którą czytałam kilka lat temu. Pomyślałam, czy to możliwe, że komuś udało się uciec z tego kraju właśnie przez jezioro Szkoderskie? Czytaj dalej Jezioro Szkoderskie – historia pewnej ucieczki

Sarajewo – miasto kontrastów

Czas czytania: 6 minutDo Sarajewa przyjechaliśmy na kilka dni. Zatrzymaliśmy się na ulicy Džidžikovac, na jednym z licznych wzgórz, na których zbudowano stolicę. Z okien naszego mieszkania mogliśmy obserwować położone po drugiej stronie rzeki dzielnice. Przez dwa dni włóczyliśmy się po uliczkach tego wspaniałego miasta, odpoczywając w niewielkich kawiarniach, zaglądając na podwórka i nieustannie podchodząc w górę, by zaraz zejść w dół. Sarajewo nas zachwyciło i zasmuciło. To miasto, do którego na pew Czytaj dalej Sarajewo – miasto kontrastów

Skąd się biorą szlaki, czyli letnie wejście na Diablak

Czas czytania: 5 minutCzy zastanawiacie się czasem, skąd się biorą szlaki? Kto pierwszy przeszedł tą drogą i namalował na głazach i drzewach znaki? A przede wszystkim, jak to się stało, że popularnym sposobem spędzania czasu stało się chodzenie po górach, ze wszystkim co się z tym łączy – zmęczeniem i niebezpieczeństwami czyhającymi na każdym kroku? Czytaj dalej Skąd się biorą szlaki, czyli letnie wejście na Diablak

O byciu w drodze, czyli jak pokochać chodzenie

Czas czytania: 4 minutDeszcz dopadł nas na samym początku tej drogi. Wbiegłyśmy do niewielkiego sklepu. Kupiłyśmy krakersy i sery, i zjadłyśmy je na drugie śniadanie. A potem sięgnęłyśmy po worki na śmieci i owinęłyśmy nimi plecaki. Sklepikarz pożegnał się z nami dziarskim “Bon Caminho”. Ruszyłyśmy w drogę. Szłyśmy szlakiem Caminho da Costa, ale nigdzie nie było widać wybrzeża. Czytaj dalej O byciu w drodze, czyli jak pokochać chodzenie

Jak polubiłam jeździć stopem, czyli o ludziach poznanych w podróży, argentyńskich bohater(k)ach i polskim dinozaurze

Czas czytania: 5 minutNajtrudniej było za pierwszym razem. Siedziałam z kawą w ręce i czytałam poradnik autostopowicza. Nie podróżuj tak sama. Deszcz nie jest Twoim przyjacielem. Miej pod ręką gaz. Popatrzyłam na spływające po szybie krople deszczu i pomyślałam o gazie, prezencie od przyjaciółki, który zostawiłam kilkadziesiąt kilometrów dalej. Trudno – pomyślałam – jeśli się nie uda, wrócę autobusem. Włożyłam pelerynę przeciwdeszczową i wyszłam na drogę. Z nieba spływały na ziemię potoki deszczu. Czytaj dalej Jak polubiłam jeździć stopem, czyli o ludziach poznanych w podróży, argentyńskich bohater(k)ach i polskim dinozaurze