W Puszczy Piskiej: pięć dni na Mazurach

Czas czytania: 7 minutDo Mazurskiego Domu Pracy Twórczej Igora Newerlego trafiliśmy dzięki cioci Dominika. Mieszkaliśmy tam kilka dni. Przesiadywaliśmy na krzesłach zrobionych przez Igora Newerlego, a podczas śniadania ze zdjęć spoglądała na nas Zofia Łapickiej i jej córeczka, której imienia nie znam. Paliliśmy w piecu w pokoju, w którym pisał, oglądaliśmy rozłożone na biurku zdjęcia Steinbecka i przeglądaliśmy książki z dedykacjami Igora dla Zofii. Czytaj dalej W Puszczy Piskiej: pięć dni na Mazurach

Słowacki Raj. W górę potoku

Czas czytania: 5 minutSłowacki Raj nieprzypadkowo nosi tę nazwę. Położony około sześćdziesiąt kilometrów od granicy z Polską, park narodowy pełen jest krętych wąwozów, leniwie toczących się potoczków i malowniczych polanek, z których można oglądać Tatry. Słowacy mają fantazję w prowadzeniu szlaków, czasem trzeba się przeciskać przez wąskie wąwozy, a czasem wspiąć kilkadziesiąt metrów w górę po metalowej drabince.  Czytaj dalej Słowacki Raj. W górę potoku

Tam gdzie kończą się bośniackie drogi: Lukomir i Sutjeska

Czas czytania: 6 minutZ Sarajewa musimy wyjechać dosyć wcześnie. Wstajemy zatem o 8.00, ubieramy się i wychodzimy po zakupy. Kupujemy pieczywo i burki w lokalnej piekarni, a potem idziemy po sąsiedzku, po warzywa i sery na targ Markale. Kupujemy kajmak od pani na rogu, domowej roboty ajwar, dojrzałe pomidory i słodkiego melona od pana obok. Pod nogami mamy ślad po pocisku moździerzowym zalany czerwoną farbą. To smutna pamiątka po jednej z dwóch masakr, jakich dokonały w tym miejscu serbskie oddziały w czasie oblężenia Sarajewa. Czytaj dalej Tam gdzie kończą się bośniackie drogi: Lukomir i Sutjeska

Sarajewo – miasto kontrastów

Czas czytania: 6 minutDo Sarajewa przyjechaliśmy na kilka dni. Zatrzymaliśmy się na ulicy Džidžikovac, na jednym z licznych wzgórz, na których zbudowano stolicę. Z okien naszego mieszkania mogliśmy obserwować położone po drugiej stronie rzeki dzielnice. Przez dwa dni włóczyliśmy się po uliczkach tego wspaniałego miasta, odpoczywając w niewielkich kawiarniach, zaglądając na podwórka i nieustannie podchodząc w górę, by zaraz zejść w dół. Sarajewo nas zachwyciło i zasmuciło. To miasto, do którego na pew Czytaj dalej Sarajewo – miasto kontrastów

Skąd się biorą szlaki, czyli letnie wejście na Diablak

Czas czytania: 5 minutCzy zastanawiacie się czasem, skąd się biorą szlaki? Kto pierwszy przeszedł tą drogą i namalował na głazach i drzewach znaki? A przede wszystkim, jak to się stało, że popularnym sposobem spędzania czasu stało się chodzenie po górach, ze wszystkim co się z tym łączy – zmęczeniem i niebezpieczeństwami czyhającymi na każdym kroku? Czytaj dalej Skąd się biorą szlaki, czyli letnie wejście na Diablak

Wakacje w poniemieckim

Czas czytania: 4 minutSą też dobre strony pandemii, na przykład to, że o wiele więcej czasu niż wcześniej spędzam z rodziną. W zeszłym roku po raz pierwszy wybraliśmy się razem na wakacje. Zaprosiła nas do siebie ciocia Ela – przyjaciółka mamy i właścicielka wspaniałego przysiółka w Bronkowie. Mieliśmy do dyspozycji kilka pokoi utworzonych w dawnych zabudowaniach gospodarczych i ogród, w którym rozstawiliśmy namioty. Spędziliśmy wtedy wspaniały tydzień w lesie, więc w tym roku postanowiliśmy to powtórzyć.
Ponownie wybraliśmy się całą rodziną do cioci Eli. Dzieciaki znów spały w namiocie, ciocia Asia również. Tydzień na świeżym powietrzu, tuż nad jeziorem pozwolił nam prawdziwie wypocząć. Nie przeszkadzało mi nawet to, że cały ten czas musiałam pracować. Czytaj dalej Wakacje w poniemieckim

Tatry Zachodnie – siedem szczytów w trzy dni

Czas czytania: 7 minutMatyldę pamiętam z imprezy urodzinowej koleżanki. To musiało być dawno, bo siedziałyśmy na kanapach w w nieistniejącej już kawiarni Głośna. Pomyślałam wtedy – jaka fajna dziewczyna. Kilka lat później spotkałyśmy się przy innej okazji. Nie pamiętam dlaczego, ale Matylda zaprosiła mnie wtedy na wyjazd w góry z jej znajomymi. Był wrzesień, a my jechaliśmy zdobywać Tatry Zachodnie. Nic z tego nie wyszło. Cały wyjazd lało, a w górach spadł już pierwszy śnieg i przykrył oznakowanie szlaków. Wycofaliśmy się. W Zakopanem, a potem w pociągu do Poznania graliśmy namiętnie w karty.
Po trzech latach wróciłyśmy w to miejsce. Spałyśmy w Schronisku na Polanie Chochołowskiej. Tym razem nie padało, choć tegoroczny śnieg jeszcze zalegał na zboczach.
To była nasza druga wspólna wyprawa i na pewno nie ostatnia, bo z Matyldą w górach jest najfajniej! Czytaj dalej Tatry Zachodnie – siedem szczytów w trzy dni