- Kiedy? W czerwcu 2023
- Z kim? Z Dominikiem, Matyldą i Pawłem
Prespa: jezioro wielu narodów
Jeziora są trzy, podobnie jak państwa: leżąca wyłącznie na terytorium Grecji Mała Prespa, podzielona między trzy kraje Prespa i macedońsko-albańskie jezioro Ochrydzkie.
Jeziora są trzy, podobnie jak państwa: leżąca wyłącznie na terytorium Grecji Mała Prespa, podzielona między trzy kraje Prespa i macedońsko-albańskie jezioro Ochrydzkie. Granice i nazwy państw często się zmieniały, ale jeziora są tam od dawna, najstarsze w Europie, to położone najniżej, czyli Ochrydzkie, możliwe że równie stare jak Bajkał.
Z Prespą łączy się wiele historii. Na przykład ta o Samuelu, carze Bułgarów, który przeniósł stolicę państwa do pobliskiej Ochrydy. Samuel rozszerzył panowanie Bułgarii aż po Grecję, ale wkrótce zaczął tracić ziemie na rzecz cesarza bizantyńskiego. Był 1014 rok, gdy w bitwie pod Kleidon cesarz Bazylii II pokonał bułgarskich żołnierzy. Tych, którzy trafili do niewoli oślepił, pozostawiając niektórych mężczyzn z jednym zdrowym okiem, aby mogli poprowadzić armię z powrotem do ojczyzny. Armia przecięła okolice Prespy i wkrótce dotarła do Ochrydy, gdzie Car Samuel padł trupem na widok nieszczęścia, jakie stało się udziałem jego wojska. Podobno część żołnierzy osiadła nieopodal jeziora, w wiosce przez tutejszych nazywanej Wioską Ślepców.
Jest też nowsza historia. To tutaj w czerwcu 2018 roku premierzy Macedonii i Grecji podpisali umowę o zmianie nazwy tego pierwszego kraju. Macedonia stała się Macedonią Północną, lotnisko w Skopju straciło patrona w osobie Aleksandra Macedońskiego, a język Macedończyków został uznany przez Greków jako jeden z języków słowiańskich. A wszystko to po to, aby przyspieszyć akces Macedonii Północnej do Unii Europejskiej. Niestety, na przeszkodzie stanęła teraz Bułgaria, która w przeciwieństwie do Grecji nie uważa, aby język macedoński był jakimś odrębnym od bułgarskiego językiem. I w ten sposób Prespa jest w Unii Europejskiej jedynie w swym małym wycinku za grecką granicą.
O Prespie i jeziorze Ochrydzkiem wspaniale pisze Kapka Kassabova – przeczytajcie jej książkę, a zamarzycie, żeby tam pojechać!
Gdzie spaliśmy:
- po albańskiej stronie, „na dziko”, bo akurat w pobliżu nie ma żadnego campingu, a poza tym w Albanii to nie jest zabronione. Przez pół nocy wokół nas parkowały mercedesy – ulubione auta Albańczyków. Panowie w woderach z latarkami chodzili po jeziorze. Co łowili? Nie wiemy. Ale jeśli wy wiecie to dajcie nam koniecznie znać!
Vjosa: ostatnia dzika rzeka, pierwszy park narodowy
Możliwe, że większość z nas mieszkających w Europie nie zdaje sobie sprawy, jak powinna wyglądać rzeka.
Tamy, jazy, przepusty. Na europejskich rzekach jest ich najprawdopodobniej ponad milion. Najprawdopodobniej, bo większość nie jest nigdzie zarejestrowana. Zdarza się, że te przeszkody niczemu już nie służą, mogłyby zostać usunięte, ale trwają na rzekach nie pozwalając im i ich mieszkańcom na swobodę.
Możliwe, że większość z nas mieszkających w Europie nie zdaje sobie sprawy, jak powinna wyglądać rzeka, podobnie zresztą jak las. Gdy kilka lat temu podróżowałam po Argentynie i opowiadałam o obronie Puszczy Białowieskiej Argentyńczycy kręcili głowami – u nich prastarych, niedostępnych lasów jest pod dostatkiem, tymczasem w Puszczy Białowieskiej słychać było głosy ludzi przerażonych bałaganem, jaki urządziły tam upadające drzewa.
Przez wiele lat myślałam, że Odra zawsze była taka, jak jest. Jaka była wcześniej i jak to się stało, że jest inna przeczytałam niedawno u Springera. Teraz razem z Dominikiem tropimy jej starorzecza, upajamy się zakolami i czytamy ten krajobraz na nowo.
Jak powinna wyglądać rzeka zobaczyliśmy w Albanii – Vjosa to jedna z ostatnich w Europie niezabudowanych rzek. Choć źródło ma w Grecji, wije się głównie przez albańskie góry, lasy i pola. Pomysłów, żeby postawić na niej tamy było kilkadziesiąt, co i rusz pojawiał się nowy projekt, a w niektórych miejscach z rzeki nadal wystają porzucone części maszyn, będące przestrogą przed tym, co mogło się stać. Vjosa została ocalona i teraz cieszy się mianem pierwszego rzecznego parku narodowego. Po raz pierwszy w Europie ochroną został objęty cały bieg rzeki, a nie tylko jej fragment przepływający przez obszar chroniony.
Vjosie pozwolono płynąć swobodnie.
Gdzie spaliśmy:
- pierwszej nocy zatrzymaliśmy się u Dony na Albturist Ecocamp Përmet, który bardzo Wam polecamy! Miejsce urokliwe, a Dona to wyjątkowa postać. Warto wybrać się stamtąd na naturalne termy – Bënjë. Basenów jest kilka, a największy znajduje się przy starym, kamiennym moście. Na miejscu spotkacie i lokalsów i turystów, wygrzewających się w wodzie o temperaturze 38 stopni. Wracając możecie zahaczyć o położony nad samą Vjosą Bar Restaurant Alvi i wypić tam kawkę.
- kolejną noc spędziliśmy w górskiej wiosce Peshtan (Camping Place Peshtan Mirela Muka). Niedaleko od tego miejsca, w czasie II wojny światowej starły się armie włoska i grecka, dlatego na podwórku co i rusz można się potknąć o hełm lub niewypał, które kolekcjonują właściciele. Po drodze do Peshtan zjedliśmy obiad w położonej nad Vjosą River Restorant Bar, którą Wam bardzo polecamy, zarówno dla widoków, jak i jedzenia. A następnego dnia pojechaliśmy do Gjirokastёr i zjedliśmy tam najlepszy deser świata, czyli zrobiony z owczego mleka, cukru i fig Oshaf. Mniam!
Adriatyk
To stamtąd, od morza, przychodziło do Albanii nieszczęście.
To stamtąd, od morza, przychodziło do Albanii nieszczęście. Tak przynajmniej napisał Ismail Kadare w książce o włoskim dowódcy, który do Albanii przyjeżdża odnaleźć szczątki żołnierzy walczących w tym kraju w czasie II wojny światowej. Dlatego Albańczycy to dla niego raczej ludzie ziemi i gór niż wody.
Potem przez wiele lat panowania Envera Hoxhy dostęp do morza był bardzo ograniczony, wybrzeże roiło się od bunkrów, a Albańczycy z interioru nie znali swojego morza.
Teraz to się zmienia. Turystyka kwitnie, Albanię odwiedzają zagraniczni turyści, a do nadmorskich miejscowości zjeżdżają na wakacje również lokalni podróżnicy. Himare, w którym większość mieszkańców stanowi mniejszość grecka, już w czerwcu tętni życiem, a na ulicach słychać głównie albański. No i grecki.
Gdzie spaliśmy:
- na campingu The Sea Cave, w niewielkim sosnowym zagajniku położonym na skałach tuż nad samą wodą.
- Później jeszcze dwukrotnie zatrzymaliśmy się nad morzem: przy lagunie Nartë, gdzie można spać na samej plaży, oraz przy lagunie Viluni, na campingu Clandestino.
Park Narodowy Thet – po drugiej stronie gór przeklętych
Dwa lata temu odwiedziliśmy czarnogórskie Prokletije, czyli Góry Przeklęte, a w tym roku postanowiliśmy zobaczyć, co jest po drugiej stronie. Zatrzymaliśmy się w Thet – górskiej wiosce położonej nad rzeką Shala, z której można podziwiać szczyty Alp Dynarskich, a przy okazji wybrać się na jeden ze szlaków. Polecamy zarówno ten prowadzący przez wodospad Grunas do Blue Eye, jak i ten do przełęczy Valbona, z której można oglądać kolejną piękną dolinę.
Gdzie spaliśmy:
- na campingu z widokiem na góry, obok pensjonatu Bujtina Leke Gerla, prowadzonym przez wspaniałą gospodynię, której pomaga matka i mąż.
Polecane lektury:
- W stronę Ochrydy. Podróż przez wojnę i pokój, Kapka Kassabova. Wydawnictwo: Czarne
- Błoto słodsze niż miód, Małgorzata Rejmer. Wydawnictwo: Czarne
- Generał martwej armii, Ismail Kadare
- Wolna, Lea Ypi. Wydawnictwo: Czarne
- Dzika Europa. Bałkany w oczach zachodnich podróżników, Bozidar Jezernik, Wydawnictwo Universitas
Pisząc korzystałam z: