- Kiedy? W listopadzie i grudniu 2017
- Z kim? Sama
W Argentynie pierwszy raz byłam w 2004 roku z Kingą, przyjaciółką, z którą wcześniej kilka miesięcy pracowałam w Barcelonie, żeby zarobić na ten wyjazd. Do Buenos Aires przypłynęłyśmy promem z Urugwaju. W stolicy włóczyłyśmy się po mieście, słuchając tanga i marząc o podróży na południe kraju. Do Argentyny przyleciałam ponownie 13 lat później. Moim celem była Patagonia. Tym razem przyjechałam sama.
Na miejscu spędziłam dwa miesiące. Podróż rozpoczęłam w prowincji Chubut. Przyleciałam tu zobaczyć wieloryby. Jako dziecko marzyłam, by zostać oceanografką, z encyklopedii przepisywałam informacje na temat każdego gatunku waleni, a z nielicznych kolorowych gazet dla dzieci, w których pojawiały się wieloryby, delfiny lub orki, wycinałam ich zdjęcia. Oceanografką nie zostałam, ale zamiłowanie do wody i wszelkich morskich ssaków mi pozostało.
Półwysep Valdes, tam, gdzie rodzą się wieloryby
Sygnał urwał się 4 kwietnia 2020 roku. W czasie 190 dni Paciencia i jej syn Aconcagua przepłynęli 17 000 kilometrów. Pierwsze wycieczki na otwarty ocean rozpoczęli kilka miesięcy wcześniej, pomiędzy 10 a 16 listopada 2019 roku, a już 17 listopada opuścili okolice Półwyspu Valdes. Ostatni raz widziano ich około 1000 kilometrów od brzegów prowincji Chubut.
Paciencia to prawnuczka jednej z pierwszych zarejestrowanych w rejonie Zatoki Nuevo samicy wala biskajskiego południowego.
Paciencia to prawnuczka jednej z pierwszych zarejestrowanych w rejonie Zatoki Nuevo samicy walenia biskajskiego południowego. Pierwsze badania rozpoczęto w 1970 roku, gdy dr Roger Payne odkrył, że wzory na głowach tych wielorybów są unikalne jak nasze odciski palców. Walenie przypływające w okolice Półwyspu Valdes są więc fotografowane nieprzerwanie od pięćdziesięciu lat. To najdłuższe tego typu badania wielorybów na świecie. Jak przebiegają zobaczycie na filmie Instituto de Conservación de Ballenas:
Dzięki nim udało się zidentyfikować jedną z rodzin i stworzyć jej drzewo genealogiczne: począwszy od samicy nazwanej 1971, która w wodach zatoki Nuevo urodziła Antonię – charakterystyczną ze względu na białe plamy na grzbiecie, które okazały się dziedziczne z pokolenia na pokolenie, poprzez jedną z córek Antonii – Docksider, która z kolei jest matką Paciencii i jej sławnego brata – Espumy. Ubarwiony na biało wieloryb stał się bohaterem książki „Espuma, la ballena blanca” napisanej przez kapitankę Dianę Visintini. Zniknął na 22 lata z radarów naukowców, by w 2017 roku ponownie objawić się przed jedną z badaczek.
Samice waleni południowych to patriotki.
W ciągu pięćdziesięciu lat skatalogowano około 3800 wielorybów i odkryto, że samice waleni południowych to patriotki. W ramach międzypokoleniowej wymiany córki uczą się od matek, gdzie rodzić i gdzie żerować. Samice południowego walenia biskajskiego zachodzą w ciąże co około trzy lata, a dojrzałość płciową osiągają około dziewiątego roku życia. Na własny poród najczęściej wybierają miejsce swoich narodzin. W wodach zatoki Nuevo, wcinającej się w Półwysep Valdes, spędzają kilka miesięcy od jesieni do kolejnej wiosny. Młode są tu bezpieczne, a przy okazji socjalizują się z kolegami i koleżankami. W rekordowym 2018 roku w tym miejscu pojawiło się 865 waleni, z czego 365 stanowiły wielorybie dzieci. Gdy ja odwiedziłam to miejsce w 2017 roku było ich tu niewiele mniej, bo aż 788.
Badacze z Instituto de Conservación de Ballenas odkryli, że wieloryby urodzone w okolicy Półwyspu Vades często żerują w okolicy wyspy Georgia Południowa, a młode uczą się od matek tej trasy podczas ich pierwszej w życiu dalekiej podróży.
Z Georgią Południową wiąże się jednak smutna część tej historii. To tutaj w 1904 roku norweski kapitan Carl Anton Larsen założył stację wielorybniczą, która działała aż do 1965 roku i z której w pewnym momencie pochodziło podobno aż 70 % oleju pozyskiwanego z tych zwierząt.
Rozwijający się niekontrolowanie od XVII wieku przemysł wielorybniczy doprowadził na skraj wymarcia wiele gatunków waleni.
Na wieloryby polowano już co prawda w epoce kamiennej, ale rozwijający się niekontrolowanie od XVII wieku przemysł wielorybniczy doprowadził na skraj wymarcia wiele gatunków wali, w tym również waleni biskajskich południowych. Dopiero w 1982 roku zakazano połowów do celów komercyjnych. Teraz jest ich już podobno 8000, a ta liczba stale rośnie. Nie zmieniło to niestety ich statusu – walenie południowe nadal widnieją na liście gatunków zagrożonych wymarciem, giną zaplątane w sieci i w wyniku zderzeń z dużymi statkami, a naukowcy z Argentyny odkryli, że ocieplanie się oceanów wpływa na zmniejszenie populacji krylu, ich głównego pożywienia.
Georgia była też świadkiem innej historii. Na początku XX wieku sprowadzono na wyspę renifery. Miały być źródłem pożywienia i rozrywki dla mieszkających i pracujących na wyspie wielorybników. Rozmnożyły się po zamknięciu stacji, stając się tym samym zagrożeniem dla ekosystemu i rodzimych gatunków flory i fauny. Dlatego podjęto decyzję o ich eradykacji. Zabito blisko 7000 zwierząt. Myślałam o tej historii, gdy wszyscy narzekali na wszechobecne na południowych krańcach Argentyny bobry.
Ushuaia i Ziemia Ognista, czyli o bobrach na krańcach świata
Położona nad kanałem Beagle i otoczona górami Ushuaia często nazywana jest najbardziej wysuniętym na południe miastem świata. To tu zaczynają się Andy, które ciągną się przez cały kontynent południowo-amerykański, tu też kończy się lub zaczyna droga panamerykańska.
O kilku historiach związanych z Ziemią Ognistą już pisałam. Tym razem będzie o bobrach, o których słyszy się tu wyjątkowo często.
Bobry są w tym miejscu gatunkiem inwazyjnym. To argentyńskie wojsko sprowadziło w 1946 roku 10 par tych gryzoni z Kanady na Ziemię Ognistą. Ktoś wpadł na pomysł, że można na wyspie rozwinąć przemysł futrzarski, ale nic z tego nie wyszło i bobry pozostawiono samym sobie. Na wyspie nie ma żadnych drapieżników, które mogłyby regulować ich populację, a nadgryzione przez bobry patagońskie drzewa, nie potrafią się zregenerować, więc po prostu umierają. Podobno bobry zniszczyły już obszar lasu wielkości dwa razy większej niż Buenos Aires. Szacuje się, że ich jest ich tam obecnie około 100 tysięcy. I tak, jak kiedyś wody otaczające wyspę chroniły kontynentalną część kraju przed trzymanymi w Ushuaia więźniami, tak teraz zdają się chronić przyrodę Patagonii przed sprowadzonymi tam przez ludzi gryzoniami.
Poruszając się po wyspie nie raz natkniecie się na krajobraz, jaki po sobie pozostawiły.
Co zobaczyć i jak się poruszać – praktyczne porady:
Prowincja Chubut i Półwysep Valdes:
- kilka dni spędziłam w Puerto Madryn. Tuż obok miasteczka znajduje się Rezerwat Doradillo, do którego dojechałam rowerem. Polecam – są miesiące, w których z tego miejsca można obserwować wieloryby. Jest tam nawet niewielki budynek z widokiem na ocean, z którego w tym celu korzystają badacze i badaczki. Ja byłam zbyt późno, ale nie żałuję, bo miejsce jest przepiękne.
- z Puerto Madryn do Puerto Piramides, położonego na Półwyspie Valdes, przyjechałam autobusem i na miejscu wykupiłam wycieczkę statkiem po wodach zatoki, w czasie której można obserwować wieloryby. Nocowałam na bezpłatnym, opuszczonym kempingu tuż przy samej plaży, a po półwyspie poruszałam się stopem. W czasie wycieczki z parą biologów widziałam pingwiny, słonie morskie i uchatki patagońskie. Poza tym na lądzie gwanako, mary, lisa patagońskiego i pancernika, a w powietrzu papugi, pertrele, albatrosy i wiele innych gatunków ptaków, których nazw nie zapamiętałam. Półwysep Valdes to raj na ziemi!
- w dalszą podróż wybrałam się z Trelew, gdzie znajdziecie uroczą, starą kawiarnię w hotelu Touring i Muzeum Dinozaurów połączone z centrum badawczym, o którym w filmie „Giant dinosaur” opowiada David Attenborough.
Ziemia Ognista i Ushuaia:
- koniecznie wybierzcie się na szlak do Laguna Esmeralda, szmaragdowego koloru jeziora otoczonego zaśnieżonymi górami. Szlak jest prosty i dobrze oznakowany, wiedzie przez lasy i torfowiska, ale bywa też bardzo mokry i błotnisty, więc przydają się dobre buty. To piękne miejsce mogliście widzieć w „Zjawie” Iñárritu. Ze względu na rekordowe temperatury, które w 2013 roku roztopiły śniegi w Kanadzie zdjęcia przeniesiono właśnie tutaj, w okolice jeziora Esmeralda.
- w Parku Narodowym Tierra del Fuego jest kilka tras pieszych: bardzo popularna, nieprzypadkowo, Senda Costera, znacznie mniej uczęszczana, ale i mniej ciekawa Hito XXIV i świetna Pampa Alta, gdzie natknęłam się na baguala (dzikiego konia). Park powstał by chronić naturalne lasy patagońskie (w tym przypadku lenga, czyli górskie odmiany lasu liściastego), torfowiska oraz faunę tamtych terenów. Możecie tam spotkać między innymi wydry, gatunek lisa występujący tylko na tych terenach, podobne do alpak gwanakos oraz wiele gatunków ptaków. No i ssaki morskie. Ja całą przerwę na szlaku spędziłam obserwując polującego lamparta morskiego (to ta kropka w wodzie na zdjęciu). Noc spędziłam pod namiotem blisko Lago Roca – jest tam bezpłatny kemping. W Argentynie zaczynało się co prawda lato, ale Ziemia Ognista leży w strefie klimatu subpolarnego. Po słonecznym i całkiem ciepłym jak na to miejsce tygodniu akurat przyszło ochłodzenie, a ja przemarzłam do kości. Wam polecam puchowy śpiwór.
- z Ushuaia można się również wybrać na spacer do Estancia Tunel i Rio Encajonado, na szlak do Lagunas Gemelas, na przechadzkę po Playa Larga, no i na wycieczkę statkiem po kanale Beagle, w czasie której zobaczycie różne morskie zwierzęta, których nie da się zaobserwować z brzegu. Wybierzcie opcję z wizytą w Estancia Harberton – warto zobaczyć to miejsce. A o historii z nią związanej przeczytacie tutaj.
- po wyspie poruszałam się stopem. Podobnie jak w innych miejscach w Patagonii komunikacji publicznej do miejsc turystycznych nie ma, można zamówić taksówkę lub inny rodzaj prywatnego transportu, ale to bardzo droga opcja. Ja wybrałam stopa, bo przekonałam się, że w ten sposób można poznać ludzi i przy okazji wiele się dowiedzieć o miejscu, zwyczajach i historii.
Polecane lektury:
- „W Patagonii” Bruce Chatwin
- „Express Patagonia” Luis Sepulveda
- „Podróż do świata na końcu świata” Luis Sepulveda
- „Stary ekspres patagoński. Pociągiem przez Ameryki” Paul Theroux
- „Czochrałem antarktycznego słonia” Mikołaj Golachowski
O projekcie #TrackingWhales, dzięki któremu wiemy, co Paciencia i Aconcagua robili przez 190 dni przeczytacie tutaj
O Instituto de Conservación de Ballenas i badaniach, które prowadzą związani z nim naukowcy i naukowczynie przeczytacie tutaj. Opisując historię rodziny wielorybów korzystałam z tekstów, które znalazłam na ich stronie.
Przeczytaj również: Argentyna – część 2: Przez Chile do Argentyny, czyli wieże Torres del Paine, lodowiec Perito Moreno i szczyty wokół El Chaltén
Przeczytaj również: Argentyna – część 3: Z El Bolsón do San Martín de los Andes, czyli pożegnanie z Patagonią