- Podróż w lipcu 2020
- W duecie
W 2020 roku postanowiliśmy w wakacje podróżować lokalnie. Na dłuższy wyjazd wybraliśmy się na wschód, gdzie spędziliśmy dziesięć dni wśród lasów, rzek i pól. Widzieliśmy setki bocianów, kilka czapli szarych i białych, dwa zimorodki i niezliczoną ilość ptaków nam nieznanych, a z ssaków to głównie koty, które spotykaliśmy wszędzie, na polu, w lesie, w środku bagiennych terenów poleskiego parku narodowego i oczywiście przy drogach. W pierwszej części opowiem Wam o Podlasiu, a raczej obecnym województwie podlaskim – bo to nie to samo. W kolejnej spodziewajcie się opowieści o Lubelszczyźnie.
Gdzie jest to Podlasie
W tych okolicach znajdziecie pierwotne lasy oraz mokradła i bagna, które kiedyś pokrywały większą część naszego kraju.
Historyczne Podlasie obejmuje obszar większy niż dzisiejsze województwo podlaskie. Niektóre tereny, obecnie znajdujące się już w okręgu lubelskim, historycznie a zarazem kulturowo przynależą jednak do Podlasia. Sama nazwa wywodzi się bądź to od słowa pod lasem, bądź od określenia położenia blisko Lachów, czyli Polaków. Obie wersje wydają się sensowne, choć pierwsza bardziej mi odpowiada – w tych okolicach znajdziecie bowiem pierwotne lasy oraz mokradła i bagna, które kiedyś pokrywały większą część naszego kraju, i aż cztery parki narodowe: białowieski, biebrzański, narwiański i wigierski. My w czasie podróży odwiedziliśmy dwa z nich i zaraz Wam trochę więcej o tym opowiem.
Kajakiem po Narwiańskim Parku Narodowym
W ciągu dnia można pospacerować po dworskim parku, przejść kładką i podpatrywać życie na rzece albo wypożyczyć kajak i popłynąć nim wokół Kurowa.
Do Narwiańskiego Parku Narodowego przyjechaliśmy na pole namiotowe. Ukryte pomiędzy dworkiem i rzeką to jedno z najładniejszych miejsc kempingowych, w jakich byliśmy. W ciągu dnia można pospacerować po dworskim parku, przejść kładką i podpatrywać życie na rzece albo wypożyczyć kajak i popłynąć nim wokół Kurowa. Miejcie jednak na uwadze, że od kilku lat w okolicy Narwiańskiego Parku Narodowego trwa susza, stan wód jest niezwykle niski, a trasa zarośnięta, więc nie jest to najłatwiejsze kilka godzin z wiosłami. A jednak warto. Wypłynęliśmy rano, więc towarzyszyły nam jedynie cisza i spokój. To tam widzieliśmy zimorodka, niestety żaden łoś nie wyszedł się napić, za to w rzece kąpali się weseli Czesi, których wcześniej spotkaliśmy na polu – rozbili namioty tuż przy samej przystani. Grupa liczyła sporo osób, wieczorem było ognisko, a nawet śpiewy, ale też spokój i szacunek dla przyrody i innych mieszkańców kempingu. Czy mówiłam już, że uwielbiam Czechów? (Ahoj!).
Tykocin przed wojną zamieszkiwali Żydzi, po których pozostała część budynków, w tym Wielka Synagoga.
Na obiad wyskoczyliśmy do pobliskiego Tykocina – przed wojną zamieszkałego przez tykocińskich Żydów, po których została część budynków, w tym Wielka Synagoga. Bywałam tutaj często, bardzo lubię to miejsce, tylko przeraża mnie liczba osób, która je odwiedza w czasie wakacji. Trudno się jednak dziwić. To jedno z niewielu miejsc, w którym oprócz zabytkowych budowli można podziwiać zachowany stary układ miasteczka.
Podjechaliśmy też do Waniewa, w którym zaczyna się kładka do Śliwna, ale co ważniejsze jest Bar u Grubego, w którym można się napić zimnego piwa lub coli z widokiem na kąpiące się w rzece dzieci, pasące się na polach krowy i wędkarzy.
Sama kładka jest fajna, choć dosyć wymagająca, po drodze jest kilka ręcznych pontonowych pomostów, które pewnie w normalnych warunkach są super zabawą, ale dla nas były wyzwaniem – wody w rzece było tak mało, że ledwie można się było wydostać na zewnątrz. Sprawka kilkuletniej suszy.
Rowerami po Puszczy Białowieskiej
W puszczy można natrafić na pozostałościach po kolei wąskotorowej, którą w czasie I wojny światowej wybudowali okupujący te tereny Niemcy.
Kolejnym przystankiem na trasie była Puszcza Białowieska. Na pierwszy nocleg wybraliśmy położoną na jej skraju Narewkę.
Miejscowość urzekła nas plażą nad rzeką, na której spędzali weekend lokalsi, ale też zmęczyła urodzinową imprezą, urządzoną tuż przy naszym namiocie. Były śpiewy, były gry i zabawy, a gdy młodzi ucichli pojawili się wędkarze. Można powiedzieć, że Narewka to takie miejsce, które nie zasypia nigdy.
Jednak dzięki temu, że spaliśmy tam, a nie w Białowieży mogliśmy wcześnie rano pojechać na wycieczkę rowerową do Starego Masiewa, eksplorując przy okazji północną część Puszczy Białowieskiej. Po drodze minęliśmy Wilczy Szlak, który wiedzie przez bagienne bory, a tuż za Kosym Mostem nad Narewką, przez lornetkę wypatrywaliśmy w ostoi żubry (nie było). Lunch zjedliśmy przy pozostałościach po kolei wąskotorowej, którą w czasie I wojny światowej wybudowali okupujący te tereny Niemcy. Kolej służyła wtedy wywózce drewna z Puszczy i tę funkcję spełniała aż do lat 80-tych XX wieku. Na szczęście dziś niektóre jej fragmenty stanowią jedynie puszczańską atrakcję turystyczną.
Na drugą noc pojechaliśmy do Białowieży, a Białowieża jak wiadomo jest super! Byłam tu kilka razy, ostatnio w Obozie dla Puszczy. Wtedy z kolegą Marcinem wybraliśmy się do Rezerwatu Ścisłego, a z kolegą Andrzejem na zwiadach widzieliśmy wilka i słyszeliśmy stado żubrów.
Tym razem byliśmy krótko, zdążyliśmy jedynie pospacerować po Parku Pałacowym, wypić kawkę nad rzeką i poobserwować ptaki z jednej z wież obserwacyjnych.
Na wycieczce z przewodnikiem można zobaczyć jak wygląda ostatni w Europie las naturalny.
Ale jeśli Wy planujecie być dłużej to koniecznie wybierzcie się na wycieczkę do utworzonego już w 1921 roku rezerwatu – obecnie ścisłego. Na wycieczce z przewodnikiem zobaczycie jak naprawdę wygląda las – ten wpisany na Listę Dziedzictwa Ludzkości UNESCO fragment puszczy to ostatni w Europie las naturalny. W okolicy warto zobaczyć również Park Pałacowy i pozostałości po carskim panowaniu – drewniany dworek, Restaurację Carską w budynku dawnego dworca Białowieża Towarowa, zbudowanego w 1903 roku dla cara Mikołaja i zrekonstruowaną stację kolejową Białowieża Pałac.
Jeśli lubicie książki Simony Kossak koniecznie pójdźcie na spacer do Dziedzinki.
W Białowieży znajdziecie również Cerkiew Prawosławną z jedynym w Polsce ikonostasem z porcelany chińskiej, a w okolicy wiele ścieżek i tras rowerowych. Jeśli lubicie książki Simony Kossak koniecznie pójdźcie na spacer do Dziedzinki, leśniczówki, w której mieszkała wiele lat z partnerem – fotografem Lechem Wilczkiem. Do rezerwatu żubrów dojdziecie kładką Żebra Zubra, a stare majestatyczne dęby w Uroczysku Stara Białowieża zobaczycie gdy wybierzecie się na spacer szlakiem Dębów Królewskich.
Autem przez Krainę Otwartych Okiennic i w dół mapy przez wielokulturowe Podlasie
Podlasie to wielokulturowy tygiel. Mieszają się tu różne religie i narodowości.
Na pewno jeszcze nie raz wrócimy do Białowieży, więc nie żałowaliśmy, gdy następnego dnia zjechaliśmy bocznymi drogami w dół mapy, aż do Poleskiego Parku Narodowego, po drodze mijając malownicze wsie i zagubione na końcu świata cerkiewki, przeprawiając się promem przez Bug w Mielniku, zwiedzając unicką parafię w Kostomłotach i słuchając prawosławnych śpiewów w klasztorze w Jabłecznej.
Podlasie to wielokulturowy tygiel. Mieszają się tu różne religie i narodowości – swoje świątynie mają prawosławni, muzułmanie i katolicy. Mieszkają Polacy, Litwini i Białorusini. Przed wojną większość miejscowości zamieszkiwała również ludność żydowska. Widać pozostałe po nich ślady, a ich brak odczuwa się tutaj na każdym kroku.
Jeśli lubicie drewnianą architekturę koniecznie zarezerwujcie czas, aby przejechać przez Krainę Otwartych Okiennic.
Jeśli będziecie na Podlasiu i lubicie drewnianą architekturę koniecznie zarezerwujcie czas, aby przejechać przez Krainę Otwartych Okiennic. To trasa, która wiedzie przez Soce, Puchły i Trześciankę. Wszystkie są piękne i pełne starej, oryginalnej dla tych terenów zabudowy, która wyróżnia się bogatymi zewnętrznymi zdobieniami. Nam najbardziej podobały się Soce, bo i nazwa ładna i dojechać tam trochę trudniej – wszystkie prowadzące do wsi drogi są szutrowe. Na rozstajach dróg znajdują się krzyże wotywne, które miały uchronić wieś przed jedną z XIX-wiecznych epidemii. Ciekawe jak sobie poradziły z aktualną?
Ostatnim przystankiem przed opuszczeniem województwa podlaskiego była dla nas drewniana Cerkiew pod wezwaniem Ikony Matki Bożej „Wszystkich Strapionych Radość”. Niesamowitego koloru drewniana świątynia znajduje się w lesie, tuż przy granicy polsko-białoruskiej i kończącej się w tym miejscu drodze wojewódzkiej nr 640.
Czytaliście „Wschód”? Jeśli tak to może pamiętacie, że Stasiuk wspomina koterską cerkiew i ten koniec drogi swojej w książce.
W Mielniku wjechaliśmy na prom opuszczając tym samym województwo podlaskie. Wkrótce mieliśmy wjechać na Lubelszczyznę! Co tam widzieliśmy opiszę w kolejnym poście.
Na koniec praktyczne info o noclegach, traskach i wege-gastronomii:
- Narwiański Park Narodowy: nocowaliśmy na polu biwakowym Kurowo 10. Kajaki można wypożyczyć w siedzibie NPN, która znajduje się w dworku tuż obok. Tam też można opłacić wstęp do parku. Na obiad polecamy wybrać się do Pierogarni w Tykocinie – dają tam pyszne pierogi z kozim serem a’la ruskie.
- Narewka: spaliśmy na polu przy Stanicy Kajakowej, ale nie polecamy tego miejsca, bo teren jest otwarty, więc można jak my trafić na imprezkę do rana. Ale za to można tam tanio wypożyczyć rowery i pojechać na pętlę narewkowską, więc coś za coś. A zjeść można w barze Swojskie Jadło.
- Białowieża: nocleg na polu namiotowym na podwórku Domu pod Bocianem – cudowne miejsce! Poza tym polecamy się wybrać na kawkę lub piwko do położonego nad rzeką Kayaks & Chill, który prowadzi super miła gospodyni. A jeśli będziecie jechać przez Hajnówkę i lubicie sery to wstąpcie do serowarni „Sery z Puszczy Białowieskiej” – pycha!
Polecane książki:
- „Wschód” Andrzej Stasiuk
- „Simona: opowieść o niezwyczajnym życiu Simony Kossak” Anna Kamińska
- „Wilki” Wajrak
- „Białystok. Biała siła, czarna pamięć” Marcin Kącki