Tym razem podążam wzdłuż Bogdanki. Zaglądam na Sołacz, który zawdzięczamy żydowskiemu bankierowi i niemieckiemu urbaniście, spaceruję wzdłuż Rusałki – sztucznego zbiornika, który kryje na swoim dnie święte płyty nagrobne żydowskich mieszkańców miasta, rowerem jadę przez Park Wodziczki i szukam oazy nad jeziorem Strzeszyńskim. Zapraszam na kolejny spacer po Poznaniu!
Dar żydowskiego bankiera dla polskiego kościoła i hiszpańska poetka na cmentarzu
Gdyby nie pewien niespłacony dług kto wie, jak wyglądałaby dzisiaj najpiękniejsza dzielnica willowa Poznania?
Gdyby nie pewien niespłacony dług kto wie, jak wyglądałaby dzisiaj najpiękniejsza dzielnica willowa Poznania? Pod koniec XIX wieku pewien żydowski bankier z Kasel – Baruch Elias wszedł mimowolnie w posiadanie części sołackich gruntów. Ziemia miała stanowić rekompensatę za nieoddane pieniądze. Baruch pomyślał wtedy, że sprzeda grunty i w ten sposób odzyska choć część spłaty. Czy wiedział, że jego dzieło będziemy podziwiać do dziś spacerując alejkami najpiękniejszego poznańskiego parku?
Możliwe, że nie. Sołacz leżał wtedy poza miastem i składał się głównie z podmokłych nadrzecznych łąk, przez które meandrowała Bogdanka – lewobrzeżny dopływ Warty. Trzeba było wyobraźni, żeby pomyśleć o kolonii willowej w tej okolicy.
Z drugiej strony niewiele było w bliskiej odległości od Poznania miejsc w tak niewielkim stopniu zabudowanych.
Joseph Stübben zakładał wykorzystanie naturalnego ukształtowania terenu i stworzenie dzielnicy willowej, inspirowanej modną wtedy koncepcją miasta ogrodu.
Miasto zainteresował ten pomysł, ale w tym samym czasie planowano willową dzielnicę zlokalizować na Górczynie, a na dwa projekty brakowało środków w miejskiej kasie. Dopiero gdy upadł plan górczyński, Poznań stał się miastem otwartym, a pruskie władze postanowiły zlikwidować uniemożliwiające rozwój miasta fortyfikacje i włączyć okoliczne dzielnice w granice Poznania, wrócono do pomysłu sołackiej zabudowy. Projekt urbanistyczny przygotował Joseph Stübben, kierownik Królewskiej Komisji Rozbudowy Urbanistycznej Miasta, któremu zawdzięczamy również Dzielnicę Cesarską. Zakładał on wykorzystanie naturalnego ukształtowania terenu i stworzenie dzielnicy willowej, inspirowanej najprawdopodobniej modną wtedy koncepcją miasta ogrodu. Zabudowa na działkach nie mogła zajmować więcej niż 30% parceli, resztę miała stanowić zieleń.
W 1912 roku, powstała Restauracja Parkowa, a po stawach zaczęto pływać łódkami.
Za koncepcję parku Sołackiego ze stawami na spiętrzonych wodach Bogdanki odpowiadał Hermann Kube. Po pięciu latach od założenia zieleńca, w 1912 roku, powstała Restauracja Parkowa, a po stawach zaczęto pływać łódkami. Restauracja wielokrotnie zmieniała nazwę i klientelę. Po II wojnie światowej przez jakiś czas nazywała się restauracją Piracką, sam park też zyskał nową nazwę – przemianowano go na krótko na Park Stalina. A łódki po sołackich stawach pływały do lat siedemdziesiątych. Dziś co jakiś czas znów można wypłynąć na wodę, a potem pójść na kawę do Restauracji Meridian.
Drewnianą poczekalnię w stylu szwajcarskim z początku XX wieku można obejrzeć na przystanku „Sołacz”.
Połączenie z miastem Sołacz zyskał dzięki wytyczeniu reprezentacyjnej alei, obsadzonej kasztanowcami – to obecna Aleja Wielkopolska. Wcześniej miasto doprowadziło do dzielnicy linię tramwajową. Do dziś przetrwała nie tylko linia (to tramwaj numer 9), ale i drewniana poczekalnia, która działała do lat 80-tych, a w której obecnie swoją siedzibę ma koło wędkarskie. Można ją obejrzeć na przystanku „Sołacz”.
Baruch Elias podarował poznańskiej kurii grunt, na którym powstał jednej z bardziej charakterystycznych poznańskich kościołów.
Pruskie władze zamierzały wybudować kościół ewangelicki i osiedlić w dzielnicy pruskich urzędników, ale plany pokrzyżowała I wojna światowa. Gdy Poznań stał się częścią nowo powstałego państwa polskiego na Sołaczu zaczęli się osiedlać polscy urzędnicy i profesorowie pobliskiego Uniwersytetu Poznańskiego. Podobno gdy Baruch Elias przyjechał do Poznania obejrzeć, co zrealizowano z planu dzielnicy tak bardzo się nią zachwycił, że podarował poznańskiej kurii grunt, na którym powstał jednej z bardziej charakterystycznych poznańskich kościołów – ten pod wezwaniem św. Jana Vianneya.
Na parafialnym cmentarzu pochowano pewną hiszpańską poetkę, która swego czasu była nawet wymieniana wśród kandydatów do nagrody Nobla. To Sofia Casanova Lutosławska, antyrepublikanka, która zasłynęła wywiadem z Trockim, zwolenniczka dyktatury generała Franco i przyjaciółka Romana Dmowskiego. Sofia zmarła w komunistycznej Polsce 16 stycznia 1958 roku i spoczęła na sołackim cmentarzu, którego próżno jednak szukać na Sołaczu. Wśród willi zabrakło miejsca dla zmarłych, dlatego ich groby znajdują się trzy kilometry dalej, przy ruchliwej ulicy Lutyckiej.
Trzy fotografie i jezioro, które łączy
Na pierwszej fotografii 23-letnia Fira Mełamedzon spogląda nieśmiało w obiektyw.
Na pierwszej fotografii 23-letnia Fira Mełamedzon spogląda nieśmiało w obiektyw. Ma na sobie dopasowany kostium i modny kapelusz, a w rękach gałązkę zerwaną z krzewu. Jej przyjaciel Adek Lewine właśnie porzucił studia na poznańskim uniwersytecie. Widzimy go na kolejnym zdjęciu, jak w jasnym, eleganckim garniturze nonszalancko opiera się o drzewo.
Czy to Park Sołacki? Najprawdopodobniej. Na pewno to ich ostatnie spotkanie. Jest 22 września 1938 roku. Wkrótce Fira wyjedzie do Palestyny. Adek nie przeżyje wojny.
Niemcy chcą stworzyć w tym miejscu Golnauer Volkspark – sztuczne jezioro Elsensee, lunapark i linię kolejki wąskotorowej.
Rok później Niemcy przemianowują park na Kuhndorfpark i zakazują wstępu do niego nie-niemieckim mieszkańcom miasta. Tereny bardzo im się podobają. Planują je uatrakcyjnić, spoglądają na leżące nieopodal nieużytki, przez które przepływa Bogdanka. Są tam dwa stawy, na które przed wojną przyjeżdżali się kąpać ubożsi mieszkańcy miasta. To Zuzanna i Bycze Jajo, glinianki będące pozostałością po działającej w okolicy cegielni. Poznaniacy dojeżdżali do nich tramwajem nr 9, któremu w czasie międzywojnia władze Poznania przedłużyły trasę, żeby sięgała aż na Golęcin. Zamożniejsi mieszkańcy od lipca 1938 roku korzystali z wybudowanej przy ul. Niestachowskiej pływalni. Do dyspozycji mieli dwa baseny, trybuny, skocznię, drewniane szatnie i kawiarnię.
Teraz jest wojna, a Niemcy mają w planach stworzenie Golnauer Volkspark – sztucznego zbiornika wodnego, który nazywają Elsensee, lunaparku i linii kolejki wąskotorowej.
Zanim do tego dojdzie na terenach, na których niemieckie władze miasta planują spiętrzenie wód Bogdanki, SS dokonuje masowych egzekucji więźniów z obozu zagłady Fort VIII.
W czasie epidemii cholery Rabin Akiv Eger uratował nie tylko żydowskich, ale i wyznających inne religie Poznaniaków.
Rok później, w maju 1941 roku ruszają roboty. Do pracy zostają ściągnięci z gett Wielkopolski żydowscy pracownicy przymusowi, którzy niedożywieni, brodząc po pas w mule wykopują i umacniają dno i brzegi jeziora. Wykorzystują do tego macewy z żydowskich cmentarzy, w tym tego na Focha (obecnie Głogowska), na którym pochowany jest rabin Akiv Eger. To on, gdy w 1831 roku w Poznaniu wybuchła epidemia cholery, poradził, by mieszkańcy czerpali wodę pitną ze źródła znajdującego się nieopodal Sołacza potoku Wierzbak i w ten sposób uratował nie tylko żydowskich, ale i wyznających inne religie Poznaniaków, za co został doceniony przez samego króla pruskiego Fryderyka Wilhelma III*. Cmentarze to dla Żydów święte miejsca, tam ciała zmarłych czekają na przyjście Mesjasza. Niemcy o tym wiedzą, dlatego zmuszają ich do profanacji, a macewy wykorzystują jako budulec.
Oglądam trzecią fotografię. Brzegi jeziora są jeszcze niezalesione. Widać dwóch robotników brodzących w wodzie. Do aparatu odwraca się młoda kobieta. Ma na sobie jasny kostium i kapelusik, uśmiecha się, podobnie jak Fira na zdjęciu sprzed trzech lat. Jest 1941 rok. Fotografia przedstawia wizytę niemieckich urzędników nad brzegiem budowanego zbiornika**.
Pracę trwają w sumie szesnaście miesięcy. W międzyczasie robotnicy zalesiają okolice, a wyłożone kamieniami brzegi obsadzają trzcinami, żeby zbiornik jak najbardziej przypominał naturalne jezioro. Jest gotowy w 1942 roku. Rozsiane po mieście obozy pracy przymusowej Niemcy likwidują od sierpnia do października 1943 roku, a więźniów, którzy pozostali przy życiu, wywożą do Auschwitz-Birkenau.
Po wojnie jezioro zyskuje nową nazwę i traci pamięć o swoich początkach.
Po wojnie jezioro zyskuje nową nazwę i traci pamięć o swoich początkach. Teraz nazywa się Rusałka.
Dziś mieszkańcy znów przyjeżdżają się w te okolice kąpać. Poznaniacy biegają po wytyczonych w lesie trasach, jeżdżą rowerami i rozpalają grille nad brzegiem jeziora. Tylko niekiedy na powierzchnię wychynie jakaś macewa. Tak jak to było kilka lat temu, gdy zaczęła się susza i woda w jeziorze opadła. Poznańscy społecznicy i społecznice zaczęli głośno mówić o historii Rusałki, przypominać, że na jej dnie nadal znajdują się święte dla dawnych mieszkańców miasta płyty nagrobne, domagali się ich usunięcia.
Dla wielu osób to był szok. Nie wszyscy znali historię tego miejsca. Niektórzy nie wiedzą o niej do teraz.
Dopiero niedawno przy wiadukcie od strony Sołacza pojawiła się tablica upamiętniająca tych, którzy pracowali i ginęli w tym miejscu.
Czytam wywiad z Przemkiem Prasnowskim z poznańskiego Baraku Kultury, który jest autorem hasła „Rusałka – jezioro, które łączy”: „dla mnie to jest wspaniały symbol. Nie obóz koncentracyjny ogrodzony drutami, tylko piękne jezioro, które wpisało się w przestrzeń miasta (…). Dlaczego projekty, mające służyć zachowaniu pamięci, nie mogłyby też przyczyniać się do tego, żeby ono coraz piękniej wyglądało? (…) Żeby działy się tam rzeczy upamiętniające historię, a jednocześnie przyciągające ludzi, którzy chcą tam wypocząć. Żeby nadać mu swoiste nowe życie.” – mówi Przemek***.
Zgadzam się z nim. Też bym nie chciała, aby to miejsce zamieniło się w muzeum i utraciło swój rekreacyjny charakter. Wolałabym, żeby stało się miejscem, które łączy – historie, ludzi i pamięci o tych, którzy kiedyś żyli w naszym mieście.
W pandemii Rusałka tętni życiem, podobnie jak Park Sołacki, a przedwojenne pływalnie przy ulicy Niestachowskiej nadal niszczeją, zamienione przed laty w stawy rybne.
Przypisy:
* https://trakt.poznan.pl/blog_article/131/rozporzadzenia-gminy-poznanskiej
** https://kultura.poznan.pl/mim/kultura/news/historia,c,8/gleboka-historia,141597.html
*** https://kulturaupodstaw.pl/rusalka-incognita/
Fotografie:
Źródła: