Do Łagowa przyjeżdżamy co roku od kilku lat. To nasza ulubiona wakacyjna miejscowość w Polsce. Rodzina Dominika ma domek tuż przy rezerwacie przyrody Nad Jeziorem Trześniowskim. Rosną w nim ponad 130-letnie buki, które mijamy schodząc do turkusowego koloru jeziora. Zawsze spędzamy czas w tamtych okolicach.
Tym razem nie przyjechaliśmy jednak nad jezioro Trześniowskie. Zatrzymaliśmy się tuż przed wjazdem do miasteczka, na kempingu Zacisze, nad jeziorem Łagowskim. Postanowiliśmy zobaczyć inny Łagów!
Noblista z Łagowa
Jest październik 1939 roku. Wojna trwa już ponad miesiąc. Obywatel Niemiec Gerhard Domagk spędza kolejny tydzień w wiezieniu gestapo. Śledczy odebrali mu paszport, zmuszają do podpisania listu. Wystarczy, że to zrobi i wyjdzie na wolność. Ale Gerhard odmawia, mimo że takie listy podpisali wcześniej chemicy Richard Kuhn i Adolf Butenandt – laureaci nagrody Nobla z 1938 roku.
Po czternastu dniach gestapo wypuszcza Domagka na wolność. W tym samym czasie wychodzi oficjalne państwowe ogłoszenie. Obywatele Niemiec nie potrzebują żadnych innych, poza niemieckimi, nagród. Obywatele Niemiec nie przyjmują nagrody Nobla.
W niemieckim miasteczku Lagow położonym na terenie niemieckiej Brandenburgii dyrektorowi szkoły rodzi się syn. Rodzice nadają chłopcu imię Gerhard.
44 lata wcześnie. Jest 30 października 1895 roku. W niemieckim miasteczku Lagow położonym na terenie niemieckiej Brandenburgii dyrektorowi szkoły rodzi się syn. Rodzice nadają chłopcu imię Gerhard.
Gdy Gerhard ma sześć lat przenosi się z rodziną do Sommerfeld, czyli dzisiejszego Lubska. Tam chłopiec chodzi do szkoły. Gimnazjum kończy jednak w oddalonej ponad 100 kilometrów Legnicy. Potem zdaję na medycynę na uniwersytecie w Kilonii. Studiuje chwilę. Kilonię opuszcza, mając 20 lat, po to by walczyć w szeregach armii w I wojnie światowej. Jest ochotnikiem. Szybko zostaje ranny – w w grudniu 1914 trafia do szpitala. Jak tylko wyzdrowieje zaczyna pracę jako lekarz. Ogląda na własne oczy okropieństwa wojny. To, czego doświadcza w szpitalu frontowym pomaga mu podjąć decyzję, która zmieni jego życie. Wokół niego żołnierze umierają, tracą kończyny i zmysły. Gerhard ma cel – chce znaleźć skuteczny lek na infekcje. Podobną decyzję podejmuje kilkaset kilometrów dalej pewien szkocki lekarz. To Alexander Fleming, twórca penicyliny.
Po wojnie Gerhard trafia na Uniwersytet w Munster i rozpoczyna pracę w laboratorium Bayera.
W 1933 Gerhard ogłasza, że prontosil skutecznie zwalcza bakterie.
W 1933 ogłasza, że prontosil skutecznie zwalcza bakterie. Ten prolek z grupy sulfonamidów jest jednym z pierwszych leków bakteriobójczych1, ratuje córkę Domagka przed amputacją ręki, potem życie Franklina Roosevelt Jr., a w 1943 pomaga Winstonowi Churchilowi wyjść z zapalenia płuc2. Medycy na frontach II wojny światowej posypują rany żołnierzy żółtym pyłem – to właśnie proszek sulfamidowy.
W 1939 roku Gerhard otrzymuję nagrodę Nobla w dziedzinie medycyny i… trafia do więzienia. Adolf Hitler nie może znieść tego, że trzy lata wcześniej Komitet Noblowski przyznał Pokojową Nagrodę Nobla Carlowi von Ossietzky’emu, niemieckiemu dziennikarzowi i pacyfiście, który ujawnił już w 1931 roku, że Reichswera się zbroi – wbrew zakazowi ustanowionemu w Traktacie Wersalskim. Uznaje, że żaden Niemiec nie potrzebuje szwedzkiej nagrody.
Gerhard odbierze ją dopiero w 1947 roku. Do Sztokholmu pojedzie wtedy z żoną Gertrud Strube. Nagrody pieniężnej nie dostanie. Do tego czasu komitet zdążył ją już rozdać. Gerhard zostaje z noblowskim medalem.
W Łagowie znajduje się tablica poświęcona pamięci Łagowianina- Noblisty. Znajdziecie ją na budynku informacji turystycznej. Ufundowało ją Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Mniejszości Niemieckiej w Zielonej Górze.
Gospodarze jeziora łagowskiego
W rezerwacie przyrody Nad Jeziorem Trześniowskim rosną ponad 130-letnie buki.
Do Łagowa przyjeżdżamy co roku od kilku lat. To nasza ulubiona wakacyjna miejscowość w Polsce. Rodzina Dominika ma domek tuż przy rezerwacie przyrody Nad Jeziorem Trześniowskim. Rosną w nim ponad 130-letnie buki, które mijamy schodząc do turkusowego koloru jeziora. Zawsze spędzamy czas w tamtych okolicach. Chodzimy na spacery do Jemiołowa, pobliskiej miejscowości, w której kończy się droga, mieszkańcy urządzają co roku huczne dożynkowe zabawy i przystrajają swoją miejscowość fantazyjnymi instalacjami z drewna i siana. Spacerujemy również dookoła jeziora i po miasteczku, a czasem wypożyczamy rowery wodne u naszego ulubionego Pana. Na lody chodzimy do Pani, która robi własne świderki i lody włoskie, na kawę do Stolarni, a na pierogi wpadamy do Defki – ruskie są tam wybitne! O tym wszystkim jeszcze napiszę – w drugim odcinku.
Tym razem nie przyjechaliśmy bowiem nad jezioro Trześniowskie. Zatrzymaliśmy się tuż przed wjazdem do miasteczka, na kempingu Zacisze, nad jeziorem Łagowskim. Niedawno kupiliśmy wymarzone auto, w którym można spać. Chcieliśmy je przetestować. Nazwa Zacisze nie kłamie. Było cicho i spokojnie. Na kempingu oprócz nas była jedynie para Niemców w wielkim kamperze.
Przy wjeździe do Zacisza znajdziecie tablicę, która uczy, że gospodarzami tego miejsca są lokalne zwierzęta.
Ośrodek położony jest nad brzegiem jeziora w środku lasu. Przy wjeździe znajdziecie tablicę, która uczy, że gospodarzami tego miejsca są lokalne zwierzęta. No tak, to prawda! Udało nam się podpatrzyć bobra zjadającego przybrzeżne drzewo, a w nocy chleb skradła nam tutejsza kuna. Rano obudziliśmy się więc z widokiem na wodę, ale bez pieczywa na śniadanie. Zjedliśmy pozostałe zapasy, wypiliśmy kawę i ruszyliśmy na spacer w kierunku Łagowej.
Łagowa to urokliwy, niedługi potok, który wypływa z jeziora, by potem wpaść do Pliszki, która z kolei wpada do Odry.
To urokliwy, niedługi potok, który wypływa z jeziora, by potem wpaść do Pliszki, która z kolei wpada do Odry. Po drodze minęliśmy malowniczo położony mostek, bagniska (to pewnie tam mieszka ten bóbr!) i znane wśród dawnych mieszkańców miejsce, swojsko nazywane koło Tomczaka. Nazwa wzięła się od leśniczówki, w której wiele lat mieszkał leśnik, Marian Tomczak, który znany był z tego, że częstował przechodzących tędy ludzi owocami ze swojego sadu i zawsze służył radą, jak w krótkim czasie dostać się do Łagowa. Jego dom zagrał nawet w filmie – „Nie będę Cię kochać” z 1973 roku3. Jedynie tam można go jeszcze zobaczyć. Dziś na tym miejscu nie ma nic oprócz trawy i pozostałości po drzewach owocowych.
Łagów to piękna miejscowość, perła ziemi lubuskiej, położona na przesmyku między dwoma jeziorami, które kiedyś stanowiły jedno. Nad wsią góruje Zamek Joannitów, którzy sprowadzili się tu w XIV wieku, a w pobliskim parku można jeszcze podziwiać sadzone przez nich drzewa.
O tym wszystkim jeszcze napiszę. A Wam radzę: jeśli jeszcze nie byliście/ byłyście w Łagowie koniecznie zarezerwujcie czas, żeby odwiedzić tę miejscowość w najbliższym sezonie!
Życiorys Gerharda Domagka pisałam na podstawie:
Przypisy: