- Kiedy? W sierpniu 2019
- Z kim? Z Dominikiem
Na północy spędziliśmy dwa tygodnie, po drodze pokonując 4400 km autem i dodatkowo około 90 kilometrów promem. Odwiedziliśmy trzy stolice i kilka parków narodowych, pojechaliśmy szlakiem dworków Miłosza (przypadkiem) i architektury Alvara Aalto (celowo). Po drodze odkrywaliśmy estońską, fińską i łotewską prowincję. Nie widzieliśmy żadnego łosia ani renifera. Udało nam się za to dostrzec kilka wielkich saren, okrągłych fińskich żurawi, lisa, wiewiórkę, zająca i kilka psów–gigantów oraz niezidentyfikowanych gatunków ptaków. Nie spróbowaliśmy zbyt wielu lokalnych przysmaków, bo Finlandia i kraje bałtyckie usiane są gęsto marketami – trudno było trafić na sklepik z tym, co stamtąd, a nie z Chile.
W tym wpisie znajdziecie praktyczne informacje na temat kempingów, trasek i miejsc, które polecamy w krajach nadbałtyckich.
Finlandia:
Wkrótce nauczyliśmy się, że nie ma czegoś takiego, jak zła pogoda. Trzeba mieć tylko dobrą kurtkę przeciwdeszczową.
W Finlandii istnieje sieć bezpłatnych pól namiotowych. Na każdym z takich pól znajdziecie zazwyczaj palenisko i toaletę. Poza tym są również płatne kempingi, gdzie często można skorzystać z prawdziwej fińskiej sauny. Nam udało się trafić do obu typów miejsc, a że byliśmy po sezonie, czyli w drugiej połowie sierpnia (dzieci w Finlandii wracają wtedy do szkół) to większość z tych miejsc mieliśmy na wyłączność.
Na początku chcieliśmy zmienić plany na podstawie prognozy pogody, która wskazywała, że w pewnych miejscach będzie lać, a w innych akurat nie. Wkrótce nauczyliśmy się jednak, że nie ma czegoś takiego, jak zła pogoda. Trzeba mieć tylko dobrą kurtkę przeciwdeszczową. Plan został więc zachowany. Na liście były trzy parki narodowe i wszystkie trzy zobaczyliśmy.
W drodze oglądaliśmy budynki zaprojektowane przez najbardziej znanego modernistycznego architekta, ikonę fińskiego stylu Alvara Aalto.
W drodze pomiędzy nimi oglądaliśmy budynki zaprojektowane przez najbardziej znanego modernistycznego architekta, ikonę fińskiego stylu Alvara Aalto. Udało nam się odwiedzić budynek uniwersytetu jego projektu i pobliskie muzeum jego imienia w Jyväskylä, willę Mairea w Noormarkku, a na koniec podjechać pod jego pracownię w Helsinkach. Polecamy!
Odwiedziliśmy też urocze miasteczko Rauma, którego stara część została wpisana na listę UNESCO, a także wjeżdżaliśmy na każdy cypel, na jaki mogliśmy wjechać, żeby oglądać morze.
A teraz obiecana lista miejsc:
Park Narodowy Repovesi
Spaliśmy na kempingu Lapinsalmi. Dopływa się do niego łódką, która kursuje wyłącznie w sezonie. Załadowaliśmy się na nią z naszym namiotem “z koła” i ważącym 20 kilogramów dmuchanym kajakiem. Kajak się przydał. Popływaliśmy sobie po okolicy, a następnego dnia poszliśmy szlakiem na klif Katajavuori i obejrzeliśmy to wszystko z góry, a potem wróciliśmy do obozowiska trasą przez ruchome pomosty.
Park Narodowy Southern Konnevesi
Tym razem niepotrzebnie stchórzyliśmy. Dojechalibyśmy na miejsce po zmroku, więc zamiast spać na parkowym kempingu nad jeziorem wybraliśmy komercyjne pole namiotowe w okolicy. Następnego dnia przyjechaliśmy, żeby przejść się szlakiem wokół jeziora i zachwyciliśmy się tym miejscem. Szlak Kalajan kierros jest piękny!
Park Narodowy Ketvenjarvi
Spędziliśmy tam dwie noce. Wybraliśmy kemping z plażą Haukanhieta, który jest całkiem blisko parkingu, choć ładniejszy jest kolejny, przy Iso Ruokejarvi. Minęliśmy go po drodze do Helvetinkolu, gdzie się wybraliśmy następnego dnia (bardzo przyjemny szlak), ale trzeba do niego dojść 3 kilometry, a my mieliśmy ten namiot z koła.
Morze archipelagowe
Zdecydowaliśmy się popłynąć promem na jedną z wysp – tak daleko jak się da popłynąć nie płacąc za transport. Dojechaliśmy do Korpo, a potem wróciliśmy w pobliże Nagu. Akurat nie było zbyt dużego wyboru jeśli chodzi o noclegi, więc zdecydowaliśmy się na kemping Grannas Homestead, z sauną na wodzie. Właściciel był mało przyjemny, ale samo miejsce całkiem ładne.
PRAKTYCZNIE: Jeśli wybieracie się do Finlandii i chcecie skorzystać z sieci bezpłatnych pól namiotowych w parkach narodowych to polecamy stronę: www.nationalparks.fi. Można tam znaleźć wiele przydatnych informacji.
Estonia:
W Tallinie spaliśmy w dzielnicy Kalamaja, gdzie pomiędzy uroczymi drewnianymi domkami prześwitują nowoczesne, ale nawiązujące do stylu dzielnicy bryły budynków.
Wracając do Polski zatrzymaliśmy się na bezpłatnym polu namiotowym Perakula telikimisala, gdzie można się rozbić wprost na wydmach. Kemping jest ogromny i bardzo popularny wśród Estończyków, ale mimo to jest tam niesamowicie cicho i spokojnie po zmroku. Następnego dnia wybraliśmy się na wycieczkę do Põõsaspea. Ornitolodzy z całego świata przyjeżdżają tutaj obserwować ptaki, a my przypadkiem trafiliśmy na lokalną imprezkę, na której spróbowaliśmy niemniej lokalnych specjałów.
Łotwa:
Na Łotwie zatrzymaliśmy się na komercyjnym kempingu Klintis, który znaliśmy z poprzedniej wyprawy na Łotwę. Miejsce jest super, można się rozbić w lesie z widokiem na morze, które jest tam jakieś inne niż nasze. Warto go jednak omijać w weekend. My trafiliśmy na techenko do rana.
A wracając przez Polskę zajechaliśmy do Wigierskiego Parku Narodowego i spaliśmy na Campingu Jastrzęby, który też bardzo polecamy! Pięknie położony, cisza, spokój, mili sąsiedzi i pomocny gospodarz.
To by było na tyle. Kolejnym razem będziemy musieli się wybrać jeszcze wyżej na północ, może wyjdą jakieś renifery na drogę!
Inspiracje:
- Przed wyjazdem do Finlandii obejrzeliśmy dokumentalny film “Para do życia” w reżyserii Joonasa Berghälla i Mika Hotakainena.
Ps. Kilka lat wcześniej poleciałam w okresie Sylwestra do Turku. Jako dziecko marzyłam o wyjeździe do Finlandii. Do kalendarzu Unicefu, w którym oglądałam zdjęcia mam z dziećmi z całego świata, przepisywałam wszystkie wiadomości, które udało mi się znaleźć o Finlandii. To była, obok wielorybów, moja największa pasja. Może miało to jakiś związek z mieszkającym tam świętym Mikołajem, do którego pisałam co roku i od którego dostawałam odpowiedź na pięknym, kolorowym papierze, trudno dostępnym wtedy w Polsce.
Zamieszkałam u gospodarza z couchsurfingu w Turku, a stamtąd na 2 dni pojechałam do Helsinek. To on polecił mi trzy miejsca w stolicy. Jego wybór był dla mnie zaskakujący. Były to:
- najstarsza publiczna pływalnia w Finlandii, czyli Yrjönkatu, zlokalizowana w pięknym, starym budynku z 1928 roku. Jest podział na godziny dla kobiet i dla mężczyzn, a to dlatego, że w basenie pływa się nago! Bardzo wyzwalające doświadczenie!
- Centralna Biblioteka Oodi, w której można usiąść, a potem w ciszy i spokoju poczytać książkę lub posłuchać czegoś z bogatej płytoteki. Świetne miejsce, żeby odpocząć po spacerze po mieście.
- The Pullman Bar to kawiarnia na dworcu centralnym w Helsinkach. Dworzec stworzył na początku XX wieku fiński architekt Eliel Saarinen. Lokal znajduje się na piętrze. Można z niego obserwować podróżnych przyjeżdżających do stolicy, lub udających się w podróż gdzieś dalej. Do baru nie dotarłam, mimo że do Helsinek przyjechałam pociągiem i pociągiem z nich wyjeżdżałam. Widziałam go jedynie spiesząc się na pociąg. W Polsce często wybieram pociąg, ale siedzenie w dworcowej knajpce jest ostatnim pomysłem, na jakim mogłabym wpaść przygotowując się do drogi. W Finlandii może to być jednak zupełnie inne doświadczenie.