- Kiedy? W grudniu 2021
- Z kim? Z Dominikiem
Kto wie? Może gdyby nie Sokołowsko Tomasz Mann nigdy nie napisałby Czarodziejskiej Góry? A gdyby Hermann Brehmer nie wyjechał do Berlina i nie ożenił się z Amalie von Colomb nie byłoby Sokołowska?
Hermann jedzie do Berlina i zostaje lekarzem
Hermann, syn agenta nieruchomości, miał być matematykiem, lub astronomem, albo choćby botanikiem.
Hermann, syn agenta nieruchomości, miał być matematykiem, lub astronomem, albo choćby botanikiem. Traf chciał, że jako 24-latek wyjechał do Berlina, gdzie poznał fizjologa i anatoma Johannesa Müllera. Pod jego wpływem młody Hermann przerzucił się na studiowanie medycyny. Gdy po powrocie z Himalajów, odkrył że wyleczył się z choroby, która prześladowała Europejczyków uznał jedno: „Gruźlica jest wyleczalna!”. Wystarczy górskie powietrze, odpowiednia dieta i ruch. Zasady wyłożył w swojej pracy doktorskiej a następnie zabrał się za tworzenie pierwszego na świecie sanatorium dla gruźlików. Nie musiał daleko szukać. Tak się złożyło, że siostra żony, hrabina von Colomb kilka lat wcześniej kupiła ziemię w Görbersdorf.
Hermann zdobywa sławę
Leczenie u dr Brehmera nie było najtańsze, a to dlatego, że w Görbersdorfie stawiano na jakość i nowoczesność – już w 1888 roku sanatorium zyskało pocztę i połączenie telefoniczne, a 10 lat później zostało zelektryfikowane.
Hermann odkupił ją od niej, postawił nowe budynki i już w 1855 roku otworzył pierwszą na świecie placówkę leczącą gruźlicę. Początkowo mógł ugościć kilkudziesięciu kuracjuszy, ale wraz ze wzrostem popularności Hermann rozbudował sanatorium i już wkrótce mógł przyjmować ponad 700 gości z całej Europy. Wśród nich zdarzali się również Polacy. Leczenie u dr Brehmera nie było najtańsze, a to dlatego, że w Görbersdorfie stawiano na jakość i nowoczesność – już w 1888 roku sanatorium zyskało pocztę i połączenie telefoniczne, a 10 lat później zostało zelektryfikowane.
Koch odkrywa pałeczki Kocha
Miasteczko nazwano Sokołowskiem od nazwiska jego współpracownika Alfreda Sokołowskiego.
Kłopoty nadeszły w latach 80-tych. Najpierw Robert Koch odkrył bakterię odpowiedzialną za rozwój gruźlicy (w Polsce na jego cześć nazwano ją pałeczkami Kocha), a kilka lat później wymyślił lek na gruźlice. Gdy jego kuracja okazała się nieskuteczna uzdrowiska znów zyskały na popularności. To wtedy w Davos powstało sanatorium dla gruźlików, które kilkadziesiąt lat później opisał Tomasz Mann w książce „Czarodziejska góra”.
Tego Hermann już nie doczekał. Zmarł w 1889 roku, w Görbersdorfie. Kilkadziesiąt lat później miasteczko nazwano Sokołowskiem od nazwiska jego współpracownika Alfreda Sokołowskiego.
Po II wojnie światowej zarząd nad uzdrowiskiem przejął dr Stanisław Domin, który był piewcą terapii poprzez sztukę. To jemu zawdzięczamy liczne ozdoby na sokołowskich budynkach.
Sokołowsko dziś
Dziś nie ma już w Sokołowsku sanatorium. Działa za to Fundacja in situ, która stara się przywrócić świetność temu niegdyś bardzo popularnemu miejscu. I chyba jej się to udaje, bo Sokołowsko to jedno z niewielu takich miejscowości w Polsce, gdzie przybywa nowych mieszkańców, działają kino i kawiarnie, a w ciągu roku odbywają się co najmniej trzy festiwale.
My przyjechaliśmy do Sokołowska na weekend. Znałam to miejsce przed laty. Od tego czasu bardzo się jednak zmieniło. Niektóre budynki zostały odnowione, a w innych pojawiły się antykwariaty i nowe kawiarnie.
Co można robić w okolicy oprócz spacerowania po miasteczku?
Na pewno warto wybrać się w góry. My wybraliśmy szlak, który wiedzie w stronę granicy z Czechami, a potem skręca na grań pomiędzy oba państwami. Można z niego odbić w stronę najwyższego szczytu Gór Suchych – Waligóry, która zalicza się do Korony Gór Polskich!
Schodząc w dół, do Przełęczy Trzech Dolin dojdziemy do Andrzejówki. To przepiękne schronisko, założone w 1933 roku, które gościło i królową, i dzieci z Hitlerjugend, i polskie dzieci na koloniach. Dziś to miejsce, gdzie można zjeść pyszny obiad (na plus dania wegańskie w karcie) i napić się lokalnego piwa.
Po powrocie do Sokołowska warto zajść do Kawiarenki na sokołowską bezę, a jeśli traficie akurat na dzień, w którym odbywać się będzie seans w kinie Zdrowie koniecznie skorzystajcie i poczujcie się jak młody Kieślowski, który kilkadziesiąt lat wcześniej wymykał się tutaj oglądać dzieła kinematografii!
Polecane książki:
Strona Fundacji In Situ: