- Kiedy? We wrześniu 2021
- Z kim? Z Dominikiem

Igor staje się Jerzym i poznaje Basię
Zostaje sekretarzem Korczaka, a potem redaktorem jego „Małego Przeglądu”.
Przychodzi na świat w 1903 roku, w Białowieży, w rosyjsko-polskiej rodzinie. Jego dziadek jest wielkim łowczym Mikołaja II Romanowa, więc jako dziecko Igor bawi się z carskimi dziećmi, gdy ich ojciec przyjeżdża polować. Potem wszystkie te dzieci wymordują bolszewicy, a ludzie jeszcze długo będą snuć teorie spiskowe o ocalonej z rzezi księżniczce Anastazji.
Do Polski trafia nielegalnie, uciekając przed zsyłką w radzieckiej już Rosji. Nie zna dobrze języka, a jego imię źle brzmi w polskich uszach. Igor staje się Jerzym, a wkrótce mówi po polsku z niezwykłą biegłością i talentem. Najpierw zostaje sekretarzem Korczaka, który w domu na Krochmalnej, wraz ze Stefanią Wilczyńską, rozwija nowe metody wychowawcze, a potem redaktorem korczakowskiego „Małego Przeglądu”, wyjątkowego pisma, do którego teksty tworzą wyłącznie dzieci.
Na Krochmalnej poznaje Basię, z domu Szejnbaum, z którą wkrótce się ożeni. To wychowanka Domu Sierot, a zarazem współzałożycielka i aktorka Teatru Baj. Dla niej Korczak i Stefa są jak przybrani rodzice. Gdy obydwoje zostaną zamordowani w Treblince Basia bardzo mocno to przeżyje. Po wojnie wraz z Igorem stworzą archiwum Janusza Korczaka (obecne Korczakianum) i będą dbali o to, by pamięć o tych postaciach nie zaginęła.
W czasie wojny Jerzy pracuje jako szklarz i stolarz. Angażuje się również w pomoc żydowskim przyjaciołom, za co otrzyma potem Medal Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. W 1943 roku, po złapaniu przez gestapo, trafia na Majdanek, a stamtąd przez Oświęcim, Sachsenhausen-Oranienburg do Bergen-Belsen.
Wraca do domu w 1945 roku jako Igor. Nikt już nie pamięta o Jerzym. Z Basią wkrótce się rozstaną.
Jerzy staje się Igorem i poznaje Zofię
To Zofia za honorarium, które otrzyma za tłumaczenie trzech tomów o Leningradzie kupuje w mazurskim Zgonie stary dom.
Igor poznaje Zofię Łapicką, tłumaczkę z języka rosyjskiego. To Zofia za honorarium, które otrzyma za tłumaczenie trzech tomów o Leningradzie kupuje w mazurskim Zgonie stary dom. Przez następne 30 lat część roku będą spędzać właśnie tutaj. Igor zakocha się w Zofii i w Mazurach. Będzie pływał kajakiem i polował w okolicznych lasach (na jednym z takich polowań ugości nawet amerykańskiego noblistę Johna Steinbecka). Dom wyposaży we własne meble, przyda się stolarskie doświadczenie wyniesione z wojny. Na własnoręcznie zrobionym krześle, przy własnoręcznie zrobionym stole napisze „Leśne Morze” i „Wzgórze Błękitnego Snu”.
Będzie tu przyjeżdżał aż do śmierci w 1987 roku. Zosia dom przepisze przyjaciółce, poznanej kilka lat wcześniej w czasie jednego z wypadów po tatarak.


Do Mazurskiego Domu Pracy Twórczej Igora Newerlego trafiliśmy dzięki cioci Dominika. Mieszkaliśmy tam kilka dni. Przesiadywaliśmy na krzesłach zrobionych przez Igora Newerlego, a podczas śniadania ze zdjęć spoglądała na nas Zofia Łapickiej i jej córeczka, której imienia nie znam. Paliliśmy w piecu w pokoju, w którym pisał, oglądaliśmy rozłożone na biurku zdjęcia Steinbecka i przeglądaliśmy książki z dedykacjami Igora dla Zofii. To musiała być wielka miłość!

Zgon nad Mokrym
Myślicie, że w Zgonie ktoś umarł?
Zgon leży nad jeziorem Mokrym, otaczają go lasy Mazurskiego Parku Krajobrazowego, blisko stąd nad Krutynię. Nie dziwne, że Zofia i Igor zakochali się w tym miejscu i postanowili część roku spędzać właśnie tutaj. My mieliśmy kilka dni, spędziliśmy je intensywnie, a i tak widzieliśmy jedynie ułamek tego, co można byłoby tu zobaczyć!
I nie myślcie, że w Zgonie ktoś umarł. Nazwę miejscowość zawdzięcza krowom – słowo zgon pochodzi od zganiania bydła z pola. Ot i cała tajemnica!

Starowiercy w Wojnowie
Zachowały się po nich świeckie i cerkiewne zabudowania, piękne ikony, tradycyjne stroje i ruskie banie.
Starowiercy trafili tutaj z Suwalszczyzny. Tak się złożyło, że po rozbiorach tamte tereny dostały się w ręce carskiej Rosji, a to z Rosji starowiercy uciekali wcześniej do Polski przed prześladowaniami. Wyznawcy „starej wiary”, czyli tej sprzed osiemnastowiecznych reform Nikona, które m.in. nadały carowi zwierzchnictwo nad Cerkwią Prawosławną, przybyli tutaj na zaproszenie króla Fryderyka Wilhelma III. Po II wojnie światowej wielu z nich, pozostało wiernym Prusom Wschodnim i wyjechało do Niemiec, dlatego dziś na Mazurach żyje ich niewielu. Zachowały się po nich świeckie i cerkiewne zabudowania, piękne ikony, tradycyjne stroje i ruskie banie – to Starowiercom zawdzięczamy popularność saun na terenie dzisiejszych Mazur i Suwalszczyzny.
Klasztor, który odwiedziliśmy, jeszcze w 2006 roku zamieszkiwała ostatnia nowicjuszka. Teraz znajduje się w rękach prywatnych, stare dachówki wymieniono na nowsze, a białą bryłę klasztoru pomalowano na żółty kolor. Obok jest bar, a nad pobliskim jeziorem Duś biwakują rodziny z dziećmi.

Malownicza rzeka i zarastające jeziorka
Najciekawsze w obu rezerwatach są dystroficzne jeziorka.
Krutynia ma niecałe 100 kilometrów, a zdaje się być najbardziej znaną rzeką wśród kajakarzy. Szlak, który ma 91 kilometrów wiedzie przez słynne mazurskie jeziora, Puszczę Piską i Mazurski Park Krajobrazowy.

W okolicy znajduje się kilka rezerwatów. Udało się nam odwiedzić dwa z nich: Sosnę Królewską w okolicy Zgonu i Zakręt tuż obok Krutyni. Oba mieszczą się na terenie Puszczy Piskiej, porośniętej głównie sosnami i dębami. W rezerwacie Zakręt stoi nawet Zakochana Para – pomnik przyrody, gdzie strzelistą sosnę oplatają gałęzie dębu. Nie ma to jednak nic wspólnego z miłością, drzewa ukształtowały się w ten sposób w wyniku walki obu gatunków o dostęp do światła. Trzeba jednak przyznać, że wygląda to zjawiskowo, szczególnie, że nie są to młode okazy. Drzewa tutaj mają przeważnie około 200 lat. Jest więc, co chronić i co podziwiać zadzierając głowę do góry.
Najciekawsze w obu rezerwatach są jednak dystroficzne jeziorka, czyli bezodpływowe zbiorniki wodne, zasilane głównie wodą opadową, na których tworzy się pło, coś w rodzaju trzęsawiska. Czasem ten roślinny kożuch odrywa się od lądu i zaczyna dryfować po jeziorze. Wyspy są na tyle lekkie, że wiatr potrafi przesuwać je po tafli wody. Jeśli akurat żadnej nie widzicie, nie znaczy, że jej tam nie ma. Jeśli nie wierzycie spójrzcie w google maps i włączcie widok satelitarny.





Rysie, drogie konie i pasowanie na Galinda
Okolice od dawna przyciągają różne osoby – artystów i artystki, przyrodników i przyrodniczki, ludzi majętnych i tych, którzy szukają alternatywnych sposobów na życie.
W okolicy można spędzić kilka tygodni, a i tak nie zobaczy się wszystkiego. W końcu to tutaj znajduje się największe w Polsce jezioro Śniardwy, swoją siedzibę ma jeden z największych parków krajobrazowych w Polsce, a wokół rozciąga się największy na Mazurach kompleks leśny, czyli Puszcza Piska. Do tego okolice przyciągają od dawna różne osoby – artystów i artystki, przyrodników i przyrodniczki, ludzi majętnych i tych, którzy szukają alternatywnych sposobów na życie. Jeśli w jeden dzień chcecie zasmakować tego wszystkiego wystarczy, że przejedziecie przez Gałkowo, gdzie znajduje się stadnina koni Ferenstein i odbywają słynne zawody, potem skręcicie na chwilę do Leśniczówki w Praniu, gdzie w latach 50-tych bywał K.I. Gałczyński, podjedziecie do Kadzidłowa, gdzie dr inż. Andrzej Krzywiński założył w 1992 roku park dzikich zwierząt, w którym pracuje się m.in. nad reintrodukcja rysia*, a na koniec wpadniecie do Iznoty, gdzie w grodzie Galindów możecie zostać pasowani na Galinda, a przy tym otrzymać drewnianą maczugę, lub to Galindowie mogą napaść Was i jadących z Wami autokarem współpasażerów. Serio! I to za jedyne 25 złotych od osoby! Mazury są wyjątkowe!



Jeśli będziecie w Zgonie koniecznie spróbujcie:
- pierogów w Beekos
- piwa Kurka Wodna w Kurce Wodnej
Polecane książki:
- „Lwy mojego podwórka” Jarosław Abramow-Newerly, Twój Styl
- „Pani Stefa” Magdalena Kicińska, Wydawnictwo Czarne
- „Księga Puszczy Piskiej” praca zbiorowa
*Mam mieszane uczucia do tego miejsca, tak jak do każdego innego, gdzie w klatkach i wśród płotów trzyma się zwierzęta. Z jednej strony obiekt ma charakter naukowy, ale z drugiej reintrodukcja dotyczy kilku gatunków, a park jest jednak przede wszystkim formą rozrywki dla ludzi, w którym cierpią zwierzęta trzymane w nienaturalnym dla nich otoczeniu.