- Kiedy? W lipcu 2021
- Z kim? Z tatą i siostrą
Czy zastanawiacie się czasem, skąd się biorą szlaki? Kto pierwszy przeszedł tą drogą i namalował na głazach i drzewach znaki? A przede wszystkim, jak to się stało, że popularnym sposobem spędzania czasu stało się chodzenie po górach, ze wszystkim co się z tym łączy – zmęczeniem i niebezpieczeństwami czyhającymi na każdym kroku?
Kilka godzin szliśmy w gęstej mgle, żeby dojść na szczyt, z którego nic nie było widać.
Myślałam o tym wchodząc na Babią Górę. Dzień wcześniej z tatą i siostrą spędziliśmy siedem godzin w aucie – tyle zajęło nam dojechanie do Zubrzycy Górnej. Następnego dnia obudziliśmy się o 6.30, spakowaliśmy kanapki i herbatę, i wyruszyliśmy na szlak. Kilka godzin szliśmy w gęstej mgle, żeby dojść na szczyt, z którego nic nie było widać. Po drodze wiało i padało. Kamienie, którymi wyłożona była ścieżka zamokły i trzeba było bardzo uważać przy schodzeniu. O 15.00 dotarliśmy na dół – zmęczeni i mokrzy od potu. To był świetny dzień – stwierdziliśmy zgodnie!
Góry to takie wypryski na gładkiej powierzchni ziemi
Dopiero romantyzm przywrócił przyrodzie należny jej szacunek. Góry stały się dzikim, ale pociągającym miejscem.
Wędrówki po górach aż do końca XVIII wieku nie były popularne. Dla Europejczyków pasma górskie stanowiły odrażające miejsce, coś jak wypryski na gładkiej powierzchni ziemi. Dopiero romantyzm przywrócił przyrodzie należny jej szacunek. Góry stały się dzikim, ale pociągającym miejscem. Nagle europejscy dżentelmeni zapragnęli przeprawiać się przez alpejskie przełęcze i zdobywać okoliczne szczyty.
Wkrótce moda na górskie wędrówki rozprzestrzeniła się po całej Europie. Dotarła również do Austro-Węgier, gdzie w 1893 roku powstał oddział niemieckiej organizacji turystycznej Beskidenverein w Bielitz (dzisiejszej Bielsko-Białej).
Już rok później członkowie organizacji przystąpili do wytyczania pierwszych szlaków na Diablak, nazywany przez nich Teufelspitze, a jednocześnie rozpoczęli starania o wybudowanie pierwszego schroniska w okolicy Babiej Góry.
Po dziewięciu latach, 11 czerwca 1905 roku wrota murowanej chaty postawionej na wysokości 1616 metrów otworzyły się, by przyjąć pierwszych gości. Turyści mieli do dyspozycji 4 pokoje, bieżącą wodę, a nawet sanitariaty. W środku mogło ich przenocować maksymalnie 20. To niewiele zważywszy, że wkrótce Beskidenverein rozwinęło w tym miejscu masową turystykę – przed I wojną światową w weekendy setki, a czasem tysiące Niemców zjeżdżało w to miejsce koleją z Katowic, Bielsko-Białej i Żywca.
Nie podobało się to zamieszkującym okolice Polakom. Jeden z nich – Hugo Zapałowicz już w 1905 roku założył konkurujący z niemieckim Oddział Babiogórskiego Towarzystwa Tatrzańskiego, a we wrześniu kolejnego roku doprowadził do otwarcia schroniska na Markowych Szczawinach i wytyczenia czterech polskich szlaków. Znakowaniem zajął się późniejszy administrator schroniska, gawędziarz i górzysta Wawrzyniec Szkolnik. To on na polecenie Zapałowicza wymalował szlaki wzdłuż tych niemieckich. W ten sposób rozpoczęła się rywalizacja, która trwała kolejne kilkadziesiąt lat.
Mała wojna polsko-niemiecka
Władysławowi Midowiczowi zawdzięczamy m.in. Perć Akademików – jedyną w tym rejonie drogę o charakterze wysokogórskim i ideę Głównego Szlaku Karpackiego, a nawet Babiogórskiego Parku Narodowego.
Władysław Midowicz urodził się dwa lata po otwarciu polskiego schroniska na Markowych Szczawinach. Nie pamiętał zatem, jak rozpoczął się polsko-niemiecki konflikt. Zaangażowany w działalność Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego miał 18 lat, gdy wyznakował w rejonie Babiej Góry wszystkie polskie szlaki. To jemu zawdzięczamy m.in. Perć Akademików – jedyną w tym rejonie drogę o charakterze wysokogórskim i ideę Głównego Szlaku Karpackiego, a nawet Babiogórskiego Parku Narodowego. To wytyczonym przez niego czerwonym szlakiem z Przełęczy Krowiarek na Diablak i dalej na przełęcz Brona szliśmy w ostatnią sobotę z siostrą i tatą.
Młody student geografii z Krakowa wziął udział w jedynej w swoim rodzaju wojnie – tzw. wojnie na pędzle, zwanej też przez Niemców Kleinkrieg, czyli małą wojną.
Midowicz zasłynął również czymś innym. Młody student geografii z Krakowa wziął udział w jedynej w swoim rodzaju wojnie – tak zwanej wojnie na pędzle, zwanej też przez Niemców Kleinkrieg, czyli małą wojną. Władysław zamalowywał niemieckie znaki, niszczył drogowskazy i tablice. To samo z polskimi znakami robili w tym czasie członkowie Beskidenverein. W 1931 roku organizacje zerwały ze sobą stosunki, a 5 lat później Beskidenverein straciło prawo gospodarowania w schronisku na Diablaku.
Midowicz w czasie II wojny światowej trafił do Anglii, gdzie pracował jako meteorolog, a w 1958 wyjechał do Australii, gdzie znakował szlaki w górach Flindersa. Do Polski wrócił dopiero w 1967 roku.
Schronisko Beskidenverein działało do 1943 roku, choć ruch turystyczny w okresie wojennym był niewielki. Po przyjściu Armii Czerwonej na chwilę stało się kwaterą wojskową. Rozgrabione po wojnie, spłonęło w niewyjaśnionych okolicznościach w 1949. Ostatnie fragmenty zostały rozebrane trzydzieści lat później.
Schronisko na Markowych Szczawinach nadal działa – serwują tam pyszną szarlotkę i pierogi z truskawkami.
Polecane lektury:
- „Zew włóczęgi” Rebecca Solnit
- „Góry. Stan umysłu” Robert Macfarlane
Pisząc korzystałam z tekstów:
- Schronisko szczytowe na Diablaku przy Głodnej Wodzie, Ryszard M. Remiszewski
- Beskid Żywiecki: przewodnik. Stanisław Figiel, Piotr Krzywda, Urszula Janicka-Krzywda, Wojciech W. Wiśniewski
- Szlaki turystyczne. Od pomysłu do realizacji. Praca zbiorowa pod redakcją Andrzeja Stasiaka, Jolanty Śledzińskiej, Bogdana Włodarczyka
- Wikipedia: hasło „wojna na pędzle”
- Wikipedia: hasło „Władysław Midowicz”