Ładują cię do ciemnej skrzyni. Podobnie jak sześcioro innych. Pozostałych upychają do przezroczystych klatek. Klatki i skrzynie układają równo, jedna przy drugiej, na pace auta. Jest wtorek, 22 października. Ruszacie w drogę. Gra właśnie się rozpoczyna.
Jesteś tygrysem, mieszkasz w Europie i nie masz imienia. Gdybyś je miał, może ktoś by się tobą zainteresował?
Żyłeś w klatce. Twoim przeznaczeniem był cyrk lub mini-zoo. Tam takie jak ty są atrakcją. Ludzie płacą, żeby zrobić sobie z nimi zdjęcie albo zobaczyć, jak skaczą przez płonące obręcze.
Pazury, które na wolności służyłyby ci do przytrzymywania i rozrywania ofiary, albo zaznaczania terytorium za pomocą znaków na ziemi i drzewach dla ludzi są amuletami. Jeden kosztuje nawet 1000 Euro.
Hodowla, z której pochodzisz była pewnie legalna. Podobnie jak ta w Czechach, której właściciel miał rozpoznawalne wśród cyrkowców nazwisko. A jednak gdy w czerwcu 2019 roku czeska służba celna i policja weszły na jej teren, znalazły części tygrysów w lodówce, a na podłodze ciało dopiero co zastrzelonego osobnika. A to już nie było legalne. Może więc twoim przeznaczeniem nie jest cyrk ani mini-zoo?
Co ci zagraża? Głównie medycyna azjatycka i rynek towarów luksusowych. Twoje martwe ciało jest warte więcej niż żywy okaz. Z twoich kości robi się luksusowe wino. Albo bulion. Za jeden gram ludzie płacą nawet 60 Euro. Każdy z twoich 30 zębów kosztuje 100 Euro. Do tego pazury. Te, które na wolności służyłyby ci do przytrzymywania i rozrywania ofiary, albo zaznaczania terytorium za pomocą znaków na ziemi i drzewach. Dla ludzi są amuletami. Jeden kosztuje nawet 1000 Euro. No i skóra. Jako dywan możesz kosztować ponad 120 tysięcy dolarów, a wypchany nawet 700 tysięcy. W Europie twoje skonfiskowane szczątki szybko by zutylizowano, ale w Denver, w Stanach Zjednoczonych jest magazyn, w którym można obejrzeć to, co by z ciebie zostało. Metalowe niebieskie regały uginają się od tygrysich głów. Wypchane okazy spoglądają na zwiedzających, spokojne, piękne, dostojne i martwe.
W Europie żyje was wiele. Ile? Nie wiadomo. Nie da się tego oszacować.
Jesteś hybrydą, mieszańcem, żaden z ciebie czyścioch, to znaczy rasowy tygrys, jak któryś z twoich azjatyckich kuzynów żyjących na wolności. To również twoje przekleństwo. Gdybyś urodził się w 2008 roku w zoo w Magdeburgu z matki-tygrysicy syberyjskiej i ojca mieszańca już byś nie żył. Pracownicy uśmierciliby cię razem z twoim rodzeństwem, bo nie przedstawialibyście żadnej wartości w programach hodowlanych, których celem jest ochrona czystych gatunkowo tygrysów.
Myślisz, że masz tutaj źle?
Chcesz się zamienić?
W grze o przetrwanie postaci do wyboru jest kilka.
Na przykład tygrys sumatrzański. Wyobraź sobie, że jesteś jedynym ocalałym gatunkiem tygrysa wyspiarskiego, ale ty również znajdujesz się na granicy wymarcia. Twoim problemem jest pewien gatunek drzewa. W Indonezji wypala się i wycina lasy, aby na ich miejscu posadzić palmę. Olej z niej uzyskany sprzedaje się na całym świecie, a potem na całym świecie robi się z niego batoniki, ciasteczka i szampony. Producenci go lubią, bo jest tani. Na opakowaniu opisany jest skład produktu, ale mało kto czyta etykiety. Batoniki, ciasteczka i szampony są ludziom potrzebne.
Giniesz w pożarze.
Jesteś największym na świecie czystym gatunkowo tygrysem. Tylko legrysy, zrodzone z ojca lwa i matki tygrysicy, cię przewyższają, ale to twór sztuczny.
Albo tygrys syberyjski. W tym wypadku jesteś największym na świecie czystym gatunkowo tygrysem. Tylko legrysy, zrodzone z ojca lwa i matki tygrysicy, cię przewyższają, ale to twór sztuczny. A ty z natury osiągasz ponad 300 cm długości, jeśli jesteś samcem, i około 300 kilogramów masy ciała. Zamieszkujesz głównie wschodnią Syberię. Masz piękne futro, można je położyć na podłodze, albo powiesić na ścianie. Zagrażają ci kłusownicy. Jest rok 2012. Pewien wpływowy rosyjski biznesmen wybiera się na polowanie. Łącznie z tobą zabija 6 z około pięciuset pozostałych w naturze osobników.
A może tygrysa indochiński? Ty oraz 400 lub 1000 tobie podobnych żyjecie w Tajlandii, Mjanmie i być może w Kambodży, Laosie i Wietnamie.
Jest rok 1999. Wpadasz w sidła, a twoje młode zostają same. Na szczęście przygarniają je mnichowie z pobliskiego klasztoru buddyjskiego. Młode stają się atrakcją. Turyści z całego świata płacą 600 Bahtów, równowartość kilkunastu dolarów, żeby zrobić sobie z nimi zdjęcie, albo nakarmić butelką młode, które twoje młode płodzą i rodzą w tym miejscu nazywanym świątynią. Zapotrzebowanie jest duże, tylko małe kociaki podobają się turystom. Gdy w 2016 roku władze Tajlandii rekwirują przetrzymywane w ośrodku zwierzęta jest wśród nich 147 żywych tygrysów i 40 martwych kociąt znalezionych w lodówce.
Twój towarzysz podróży rozpaczliwie chce się stąd wydostać.
A ty jesteś tygrysem z Europy, jednym z wielu, bez imienia. Jedziesz już kilka dni, bez światła i jedzenia. Przez całą drogę słyszysz wycie i drapanie. Twój towarzysz podróży rozpaczliwie chce się stąd wydostać. Klatki nie są dobrze zabezpieczone, wystarczyłoby unieść szyber, ale nic to nie da. Są ułożone jedna przy drugiej. Jest zbyt ciasno, żeby uciec.
Nie uciekniesz. On też nie ucieknie.
Wolisz inną postać?
Pewnego dnia wychodzisz poza rezerwat, w którym żyjesz i atakujesz człowieka.
Możesz być tygrysem bengalskim. Wtedy mieszkasz na wolności w Indiach, Nepalu, Bangladeszu lub zachodniej Mjanmie. Oprócz ciebie żyje jeszcze około 2000 osobników. Macie status zwierząt zagrożonych wyginięciem. Jednym z twoich głównych problemów jest kurcząca się przestrzeń, na której musisz żyć i polować. Ludzi jest coraz więcej, a więc miejsca coraz mniej. Jeśli jesteś samicą wystarczy ci około 20 km2, bo nie chcesz się oddalać od młodych. Jeśli jesteś samcem potrzebujesz od 60 do 100 km2. Im mniej zwierzyny, na którą polujesz tym większy obszar, po którym musisz się poruszać.
Pewnego dnia wychodzisz poza rezerwat, w którym żyjesz i atakujesz człowieka. Na przykład kobietę na polu. W odwecie mieszkańcy pobliskiej wsi zabijają cię przy użyciu bambusowych kijów.
Możesz też być tygrysem malajskim i jak sugeruje nazwa mieszkać na Półwyspie Malajskim, razem z 600, a może 800 innymi osobnikami. W tym wypadku jednym z twoich głównych zagrożeń są kłusownicy, którzy polują nie tylko na ciebie, ale również na zwierzęta, które jadasz. Zabijają sambary, gaury, mundżaki i dzikie świnie. Rozstawiają wszędzie wnyki, bo są tanie, bo można je zrobić ze stalowych linek hamulcowych. Nie udaje ci się ich ominąć. Nie umiesz się z nich oswobodzić.
Umierasz.
Możesz też być tygrysem chińskim. Jeśli wybrałeś tę postać to prawdopodobnie żyjesz jeszcze w którymś z ośrodków zamkniętych. Tyle, że to już nie ma znaczenia, bo dla świata wymarłeś.
Zostajesz z nami?
22 października 2019 roku spod Rzymu wyruszył transport z 10 tygrysami. Ciasno upchnięte zwierzęta jechały do zoo Skazka w Darbencie. Kilka dni później białoruscy pogranicznicy zatrzymali auto. Jeden z tygrysów już zdechł. Pozostałe dziewięć trafiło do poznańskiego zoo. Ich los śledziły tysiące ludzi.
|
Ten tekst to fragment reportażu, który napisałam ponad rok temu i którego nigdy nie opublikowałam. Dziś, przy okazji Międzynarodowego Dnia Różnorodności Biologicznej i Dnia Praw Zwierząt postanowiłam wstawić fragment, który mówi o naszym stosunku do dzikich zwierząt.
Co o tym sądzicie?
Photo by Janosch Diggelmann on Unsplash.com