Mieszkamy na poznańskim Piątkowie, więc najczęściej wybieramy kierunek północny, gdy przychodzi zadecydować, gdzie wyskoczymy na spacer. Lubię te tereny. Całkiem blisko mamy do Rezerwatu Meteoryt i Góry Morasko. Pamiętam, że jako dziecko jeździłam tam rowerami z koleżankami z bloku. Po drodze do Puszczy Zielonki, którą wydaje się, że znamy na wylot, a jednak zawsze znajdujemy tam coś nowego, można się zatrzymać w dwóch miejscach: Radojewie, jeszcze w granicach Poznania, i pobliskim Łysym Młynie. O tych wszystkich miejscach będzie ten wpis.
Deszcz meteorytów pod Poznaniem
I wojna światowa dopiero się zaczynała, gdy w okolicy miejscowości Nordheim oddział pruskiej armii kopał rowy strzeleckie na wypadek starć wojennych.
I wojna światowa dopiero się zaczynała, gdy w okolicy miejscowości Nordheim oddział pruskiej armii kopał rowy strzeleckie na wypadek starć wojennych. Wśród pracujących na miejscu mężczyzn był sierżant Franz Cobliner. Kim był? Nie wiadomo, ale w źródłach często pojawia się dr przed jego nazwiskiem. To on na głębokości pół metra znalazł pierwszy fragment meteorytu żelaznego, który rozpadł się w tym miejscu kilka tysięcy lat temu. Kawałek ważył 77,5 kilograma. Do dziś znaleziono około tysiąc elementów, a ich łączna waga wynosi ponad 2 tony. Największy okaz znaleźli poszukiwacze z Opola. Magdalena Skirzewska i Łukasz Smuła w 2012 roku na głębokości 218 centymetrów pod ziemią odkryli ważący ponad 200 kilogramów okaz. Można go obejrzeć w Muzeum Ziemi przy UAM.
Nordheim po wojnie przemianowano na Morasko. W 1976 roku w okolicy znaleziska utworzono rezerwat, który istnieje do dziś. Można w nim oglądać kratery, które powstały po tym, gdy w ziemię uderzył deszcz meteorytów. Fragmenty, które spadły pod Poznaniem można znaleźć w muzeach w całej Polsce, a czasem nawet w kolekcjach prywatnych. Ten, który znalazł pruski żołnierz, w 1915 roku trafił do Berlina, ale wrócił do Polski już pięć lat później, a teraz znajduje się w Muzeum Geologicznym PAN w Krakowie.1
Góra Morasko to najwyższy szczyt w okolicy Poznania.
W rezerwacie można wybrać ścieżkę przez las, od strony parkingu leśnego – wtedy miniecie Zimną Wodę, czyli polodowcowe jezioro, w którym zaczyna się Różany Potok i wejdziecie na najwyższy szczyt w okolicach Poznania, czyli Górę Moraską (ponad 153 m.n.p.m!), albo po drugiej stronie szosy. To tam znajdziecie kratery po deszczu meteorytów, a na trasie miniecie bardzo fajnie przygotowane tablice z informacjami o tym, co tu się wydarzyło od momentu, gdy kilka tysięcy lat temu spadły na ziemię.
Łysy Młyn na dopływie Warty
Łysy Młyn wziął nazwę od stojącego tutaj drewnianego młyna, będącego rekonstrukcją XV-wiecznej budowli.
Łysy Młyn położony jest malowniczo nad stawem, wokół którego biegnie ścieżka, która w niektórych miejscach wiedzie drewnianymi pomostami. Można z nich obserwować rozlewiska utworzone przez mieszkające w tym miejscu bobry. Nazwa mieszczącego się tutaj ośrodka edukacji leśnej nawiązuje do stojącego nad wodą drewnianego młyna. Tę rekonstrukcję XV-wiecznej budowli, wybudowano bez użycia gwoździ w 2011 roku. Młyn podobno działa, ale my tego jeszcze nie widzieliśmy.
Jeśli przejdziecie tunelem pod szosą traficie na około dziewięciokilometrowej długości ścieżkę, która poprowadzi was przez las. Tam oprócz dorodnych drzew znajdziecie mokradła i rozlewiska utworzone przez bobry, do tego część trasy biegnie wzdłuż Warty, a w pewnym momencie na drugim brzegu widać klasztor w Owińskach i wygląda to bardzo malowniczo.
Do Łysego Młyna można dojść spacerem z położonego tuż obok Radojewa, które jest już częścią Poznania. Nazwa dzielnicy wywodzi się podobno od słowa radość. Znajdziecie tutaj park dworski, a przy wejściu do niego Maryjkę, wybieg dla dwóch kóz i kucyka, ruiny dworku za siatką i konstrukcję zrobioną przez School of Form, której funkcjonalności nie zrozumieliśmy. Jeśli wiecie, po co powstała koniecznie napiszcie w komentarzu.
Radojewski park jest położony na skarpie, a z kilku wzniesień można nawet dostrzec w oddali klasztor w Owińskach, położony po drugiej stronie rzeki. Podobno kiedyś po Warcie pływał prom, który łączył obie miejscowości ze sobą.
Radojewski park jest położony na skarpie, a z kilku wzniesień można nawet dostrzec w oddali klasztor w Owińskach, położony po drugiej stronie rzeki. Podobno kiedyś po Warcie pływał prom, który łączył obie miejscowości ze sobą. W środku parku natknąć się można na dziwnie rozrzucone głazy, pozostałości cmentarza i ruiny romantycznej wieży na wzgórzu. Z głazami wiąże się legenda o dwóch młodych ludziach, którzy przez matkę dziewczyny zostali zamienieni w kamienie.
Park Krajobrazowy Puszcza Zielonka, czyli jeziora, lasy, źródliska i górska przyroda
Zielonka to wyjątkowy obszar – pod jednym z większych miast w Polsce mamy park krajobrazowy rozciągający się na terenie ponad 15 000 hektarów, który w osiemdziesięciu procentach składa się z lasu.
To najczęściej wybierany przez nas kierunek na krótkie wypady za miasto. Lubimy tam jeździć na spacery i lubimy kąpać się w tamtejszych jeziorach latem. Mamy kilka ulubionych miejsc, z których część poznaliśmy dopiero w czasie pandemii.
Jezioro Miejskie jest niewielkie, ale latem ma turkusowy kolor i nie ma na nim tłumu plażowiczów.
Okoniec to niewielka osada położona w środku lasu, nad jeziorem Miejskim. Nazwa nie jest porywająca, jezioro jest niewielkie, ale latem ma turkusowy kolor i nie ma na nim tłumu plażowiczów. Lubię też letniskowy klimat osiedla nieopodal, na które właściciele domków mówią Floryda.
Jadąc do Okońca od strony Poznania, można wybrać drogę przez Trzaskowo. Jeśli za Potaszami skręcimy w ulicę Sosnową w kierunku Kamińska, mniej więcej w połowie po prawej zobaczymy drogę i czerwony szlak. My zostawiamy auto na poboczu i idziemy w las. Rzadko można tam spotkać kogokolwiek innego poza sarnami, za każdym razem mijamy ich stada, a gdy wybraliśmy się tam w ostatnim czasie trafiliśmy na świeże szczątki dzika, najprawdopodobniej niedojedzone przez wilki. Później wyczytaliśmy, że w Zielonce od dawna mieszka wataha.
Rezerwat Żywiec Dziewięciolistny powstał w 1974 roku, żeby chronić tę górską roślinę, rzadko występującą na nizinach.
W czasie ostatniej wycieczki postanowiliśmy zwiedzić Puszczę od północnej strony. Wjechaliśmy na teren parku od strony Łopuchówka i zatrzymaliśmy się na skarpie nad jeziorem Leśnym. To tam znajduje się jeden z pięciu puszczańskich rezerwatów przyrody – Rezerwat Żywiec Dziewięciolistny, który powstał w 1974 roku, żeby chronić tę górską roślinę, rzadko występującą na nizinach. W Puszczy znajduje się jej najdalej wysunięte na północ stanowisko w Polsce.
Jadąc dalej w kierunku Źródliska Trojanki minęliśmy Głęboczek – wieś, która kiedyś była miastem i tajemniczy słup o niewiadomym przeznaczeniu.
A samo Źródlisko nas zachwyciło. To stąd wypływa rzeczka, która potem łączy się z Wartą. Spacerując po okolicy z łatwością odnajdziecie ślady obecności bobrów w tym miejscu.
Wracając do domu zahaczyliśmy o naszą ulubioną puszczańską knajpkę, czyli Wiśniczówkę w Tucznie, o której już pisałam w jednym z wcześniejszych wpisów. Znów wzięliśmy knedle ze śliwkami!
- Historię pierwszego znalezionego meteorytu napisałam w oparciu o informacje ze strony: wiki.meteoritica.pl
Przeczytaj również:
Wycieczki za miasto. Na zachód od Poznania
Wycieczki za miasto. Na wschód od Poznania
Wycieczki za miasto. Na południe od Poznania