- Kiedy? W grudniu 2018
- Z kim? Z Dominikiem
We Francji strajkowali kontrolerzy lotów, więc na wyspie wylądowaliśmy kilka godzin później niż planowaliśmy. Na Teneryfie była już ciemna noc. W wypożyczalni odebraliśmy auto wielkości malucha, idealne do mijania się na wąskich drogach, i pojechaliśmy w stronę Igueste de San Andres. To urocza, niewielka osada w parku Anaga, położona nad oceanem i otoczona górami pokrytymi lasem. Wynajęliśmy bielony dom z tarasem, z którego roztaczał się widok na wąwóz wijący się przez całą wioskę i przecinający ją na pół.
Tydzień na wyspie spędziliśmy aktywnie. Co nam się najbardziej spodobało?
Pierwszego dnia wybraliśmy się do Chamorga, mieściny, do której prowadzi kręta, wąska i pnąca się w górę droga.
Na samym końcu ścieżki, już na samej plaży stoi dom, a w domu mieszka pan, który sprzedaje turystom zimne piwo.
Dzień był dość chłodny i pochmurny. Idealny na wycieczkę do Roque Bermejo, położonej nad samym oceanem małej osady, do której można jedynie dopłynąć, jeśli ocean jest spokojny na tyle, żeby pozwolić łódce dobić do brzegu, lub dojść pieszo. Na samym końcu ścieżki, już na samej plaży stoi dom, a w domu mieszka pan, który sprzedaje turystom zimne piwo, idealne po 1,5-godzinnym spacerze. Nie chcieliśmy wracać tę samą drogą, więc wspięliśmy się do latarni morskiej Faro de Anaga i szlakiem przez wzgórza wróciliśmy do wioski.
Na wycieczkę warto wziąć coś do jedzenia. Pan sprzedaje tylko piwo, a przejście całej trasy zajmuje kilka godzin. No i plaża jest zawsze dobrym miejscem na piknik.
Kolejny dzień to wycieczka na Teide, czyli mierzący 3718 m.n.p.m. wulkan, najwyższy szczyt Hiszpanii. Miesiąc wcześniej zarezerwowaliśmy na stronie Parku Narodowego pozwolenie na wejście na wierzchołek, kupiliśmy też bilety na wjazd kolejką i postanowiliśmy, że na dół wrócimy na własnych nogach.
Po drodze minęliśmy białe budynki Obserwatorium Astronomicznego, położonego na wysokości 2 390 m.n.p.m. To obok Chile i Hawajów jedno z najlepszych miejsc do obserwacji nieba na ziemi.
Miejsce jest niezwykłe, oddalone jedynie 80 kilometrów od Igueste, przypominało mi okolice Arizony, w której byłam kilka lat wcześniej. Pustynny krajobraz, ziemia w odcieniach żółci i pomarańczy, a czasem nawet zieleni. Tylko gdzieniegdzie można dojrzeć kaktusy i niskie krzaki. Po drodze minęliśmy białe budynki Obserwatorium Astronomicznego, położonego na wysokości 2 390 m.n.p.m. To obok Chile i Hawajów jedno z najlepszych miejsc do obserwacji nieba na ziemi i można je zwiedzić z przewodnikiem, trzeba jednak wcześniej zarezerwować wycieczkę.
My o tym nie wiedzieliśmy więc Obserwatorium obserwowaliśmy jedynie z zewnątrz. No i spieszyliśmy się na Teide. Wjechaliśmy kolejką, a potem wyruszyliśmy w kierunku wierzchołka wulkanu. Wysokość dała nam się we znaki, ledwo łapaliśmy oddech wchodząc pod górę. Na szczycie dołączył do tego zapach siarki, wydobywającej się z wnętrza krateru, więc nie spędziliśmy tam zbyt dużo czasu. No i czekała nas kilkugodzinna wędrówka. Wracając mogliśmy z bliska obserwować zmieniający się kolor piasku i rozległy pustynny krajobraz rozciągający się w dole.
Trzeciego dnia wybraliśmy się na dziką i trudno dostępną plażę de Antequera, do której można jedynie dopłynąć lub dojść pieszo z Igueste de San Andres. Spacer zajął nam około 6 godzin w tę i z powrotem. Trochę się gubiliśmy po drodze, więc przydatna okazała się aplikacja Maps.me, dzięki której wiedzieliśmy, którą stroną wąwozu iść. Widoki są piękne, ale trasa w pewnym momencie wiedzie zboczem stromego klifu. Chciałam płakać ze strachu. Przeszłam tę drogę dwa razy, ale od tego czasu sprawdzam trudności, które mnie czekają na szlaku, czytam opisy i panikuję zanim wejdę na jakąkolwiek ścieżkę, która biegnie nad przepaścią. Wolę to przeżyć w swojej głowie niż ponownie wejść na podobnej trudności szlak.
Po drugiej stronie gór znajduje się Taganana – kolejne urokliwe miasteczko położone nad oceanem. Stąd jednak na plażę trzeba zrobić sobie dłuższy spacer, bo nie ma bezpośredniego dostępu do morza. My pojechaliśmy kawałek dalej, na sam koniec trasy, zostawiliśmy auto w Benijo i poszliśmy spacerem w stronę El Draguillo, tym samym idąc trasą, którą kilka dni temu wracając do Chamorgi obserwowaliśmy z góry. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w restauracji położonej tuż przy samej plaży. Casa Africa specjalizuje się w tym, co można złowić w okolicznych wodach. Wtedy jeszcze pozwalałam sobie od czasu do czasu w podróży zjeść rybę, mięczaki i skorupiaki, dlatego oprócz pysznej tortilli zamówiliśmy specjalność domu, czyli ośmiorniczki. Gdy dwa lata później oglądałam przepiękny film dokumentalny „Czego nauczyła mnie ośmiornica” o przyjaźni filmowca z ośmiornicą bardzo pożałowałam tego posiłku.
Co jeszcze polecamy na Teneryfie?
W knajpce Los Bailaderos zjecie pyszne lokalne specjały, a w Queseria Naturteno kupicie wyrabiane na miejscu kozie sery.
Koniecznie pojedźcie na zachodnią stronę wyspy, do Parku Wiejskiego Teno i wioski Teno Alto, gdzie krajobraz przypomina Irlandię, a na zielonych polach i pastwiskach pasą się kozy i owce. W knajpce Los Bailaderos zjecie pyszne lokalne specjały, a w Queseria Naturteno kupicie wyrabiane na miejscu kozie sery.
Polecamy też stolicę, czyli Santa Cruz de Tenerife. Nam najbardziej spodobał się wypełniony tropikalną roślinnością park Garcia Sanabria i Las Mimosas – położona na wzgórzach dzielnica pełna modernistycznych willi (głównie w okolicy ulicy Adalberto Benitez Togores). Warto też zajrzeć do zaprojektowanego przez Santiago Calatravę Auditorio de Tenerife. To tam na tarasie znajdziecie kawiarnię z widokiem na wodę.
Po drodze ze stolicy do Igueste zjedźcie na plażę de las Gaviotas. Jest tam całkiem sympatyczny beach bar i bardzo lokalsowy klimat.
Porady:
- Koniecznie wypożyczcie małe autko (my wybraliśmy Citroena C1 AirScape). Zmieści się wszędzie i nie będziecie mieli problemu z parkowaniem. Pamiętajcie wtedy tylko o tym, że trudno jest zabrać kogoś na stopa. My zapomnieliśmy, zatrzymaliśmy się na widok pary z plecakami, a potem bawiliśmy się w tetris upychając nas, wysokiego Czecha, trochę niższą Czeszkę i dwa duże plecaki na przestrzeni wielkości malucha.
- Skorzystaliśmy z oferty Autoreisen – lokalnej wypożyczalni samochodów. Było tanio i bezproblemowo.
- Jeśli zastanawiacie się, gdzie mieszkać polecamy Igueste. Wiele razy wjeżdżaliśmy na przełęcz oddzielającą naszą stronę wyspy od północnej, na której znajduje się Taganana. Kilka razy, gdy u nas świeciło słońce, po drugiej stronie było deszczowo i mgliście. Zależy więc, co lubicie. My szukaliśmy słońca, którego wtedy, a byliśmy na Teneryfie w grudniu, w Polsce jest niedostatek, więc nie żałowaliśmy decyzji podjętej w ciemno.