Ushuaia. Jaganki, Jaganie i anarchiści
Czas czytania: 7 minutW holu przywitał mnie wysoki, postawny mężczyzna, z burzą czarnych loków na głowie i wesołym spojrzeniem. Gdy wyszłam z hali przylotów stał oparty o jeden ze sklepików tego niewielkiego lotniska ubrany w gruby, beżowy sweter. W Argentynie zaczynało się lato, ale w Ushuaia temperatury rzadko pozwalały zdjąć z siebie ciepłe ubranie. Czytaj dalej Ushuaia. Jaganki, Jaganie i anarchiści